Home
Burroughs, Edgar Rice Tarzan 02 The Return of Tarzan
Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm)
Saga rodu Michorowskich 02 CĂłrka Michorowskich RohĂłczanka Anna
H Beam Piper Fuzzy 02 Fuzzy Sapiens v2.0 (lit)
Out of Body Experiences
Stoker Bram Dracula [pl]
Cross Caroline SpeśÂ‚niony sen
McReynolds Glenna Ten przeklć™ty Carson
Felicjan SśÂ‚awoj SkśÂ‚adkowski Strzć™py meldunków (1988)
Martin,George R R Im Haus Des Wurms
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wypiekibeaty.keep.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    pokazać. Zamiast się ucieszyć, bo list naprawdę był wspaniały (nigdy
    dotąd nikt do mnie tak na serio nie pisał), mama się bardzo zmartwiła i
    zrobiła taką minę jak kiedyś, kiedy mawiała, że chce sobie odebrać życie.
    - Kasiu, dlaczego nie pokazałaś mi listu, który poprzednio wysłałaś?
    - Bo miałam sama rozwikłać to nieporozumienie z naszymi imionami i
    chyba mi się to udało?
    - Bardzo przykra historia i nie wiem, jak to teraz załagodzić...
    - Mamusiu, ja się sama wstydziłam, ale nigdy już nie dopuszczę, żeby
    jakieś błędy znalazły się w moich listach.
    - Dziecko, błędy to jeszcze pół biedy! Gorzej, że chłopak na ciebie
    liczy...
    - Jak liczy?
    RS
    41
    - Powypisywałaś mu pewnie takie rzeczy, że wywnioskował, iż jesteś
    dorosłą panną, a chyba nie ma nikogo bliskiego, i teraz wyobraz sobie jego
    rozczarowanie, kiedy siÄ™ dowie, jaka jesteÅ› smarkata!
    - To ja mam za mało lat, żeby być kimś bliskim? To dopiero od
    dorosłości można być kimś bliskim? A przecież mówiłaś, że jestem
    człowiekiem od urodzenia!
    - To oczywiste. I nawet możesz być kimś najbliższym, ale tylko dla
    mnie, a nie dla takiego samotnego człowieka.
    - Dlaczego?
    - Choćby dlatego, że nie możesz być jego narzeczoną ani żoną, ani
    nawet sympatiÄ….
    - Ależ, mamo! Mogę, jeszcze jak mogę. Jeszcze troszeczkę podrosnę i
    mogę być jego żoną! Zaraz mu to napiszę!
    - Tylko tego brakowało!
    - Mamo, proszę cię, pozwól mi się z nim ożenić!
    - Przede wszystkim nigdy nie będziesz się z nikim żenić.
    - Nigdy?! Na pewno będę!
    - Nie, bo nawet jak dorośniesz, to możesz jedynie wyjść za mąż, żenią
    się tylko mężczyzni.
    - Ja też chcę!
    - Dobrze, za dziesięć lat, tymczasem odrób lekcje!
    - A list?
    - Ja tym razem odpiszÄ™.
    Mama wysłała Stachowi nasze zdjęcie, przeprosiła za nieporozumienia,
    których narobiłam moimi listami, i poprosiła, żeby nie miał do nas o to
    żalu. Nie miał. Tak się już przywiązał do naszej rodziny, że z miejsca
    chciał się żenić, na odmianę z mamą. Spodobała mu się na fotografii i
    napisał, że wielki to by był dla niego zaszczyt, gdyby po wojnie mógł
    zaopiekować się uroczą wdową po jego koledze, też żołnierzu, i bardzo rad
    będzie pomóc w wychowaniu miłego dziecka. Tacy są mężczyzni! Do
    mnie też napisał parę słów, ale to już nie było to co dawniej. Były to
    słowa, jakie mogłabym z powodzeniem usłyszeć od mojej nauczycielki.
    Straciłam więc entuzjazm do korespondencji i jednocześnie straciłam
    również drugiego już po Janku Wiśniewskim kandydata na męża. Jeżeli
    tak dalej pójdzie, zostanę w końcu starą panną i wtedy rzeczywiście nie
    pozostanie mi nic innego, jak iść na uniwersytet.
    RS
    42
    ROZDZIAA SZÓSTY
    Burza nad jeziorem
    Marysia Strachówna jest najładniejszą dziewczynką, jaką kiedykolwiek
    znałam. Naprawdę. Z przyjemnością się na nią patrzy. Mogłaby,
    odpowiednio przebrana, być żywą ilustracją do prawie wszystkich bajek o
    ślicznych królewnach i miłych dziewczynkach. Marysia ma grube i jasne
    jak słońce warkocze, mały zadarty nosek i wielkie błękitne oczy z gęstymi,
    ciemnymi rzęsami. Marysia jest nie tylko ładna jak dziewczynki z bajek,
    ale równocześnie tak samo jak one nieszczęśliwa. Jest sierotą.
    Rodziców własnych w ogóle nie pamięta, ale straciła też już dwie
    opiekunki. Ostatnio była u pani Wiśniewskiej, do której przywiązała się
    jak do rodzonej mamy i czuła się już naprawdę szczęśliwa, gdy nagle pani
    Wiśniewska zachorowała na malarię, leżała bardzo długo i wkrótce
    okazało się, że traci siły nie od malarii, ale od tego, że ma zanik
    czerwonych ciałek krwi. Te ciałka tak szybko ginęły, że po czterech
    tygodniach było ich już za mało, żeby mogła dalej żyć.
    Marysia rozpaczała, bo myślała, że wreszcie tę mamusię będzie miała
    już na zawsze. Z rozpaczy zmizerniała i tylko oczy zostały jej w buzi jasne
    i smutne jak u dorosłej osoby. Pani Szewczykowa, która była przyjaciółką
    zmarłej, zabrała Marysię do siebie, ale miała z nią kłopot, bo dziewczynka
    zrobiła się osowiała, straciła apetyt i chęć do nauki. Zainteresował się nią
    komendant osiedla i postanowiono wysłać ją do sierocińca. Wbrew
    oczekiwaniom Marysia nowinę tę przyjęła nie tylko spokojnie, ale nawet
    radośnie. Może ucieszyło ją, że przypłynie po nią statek z Entebbe, a może
    to, że nie będzie w swoim nieszczęściu taka osamotniona.
    W każdym razie nie zdarzyło się nikomu w osiedlu, żeby specjalnie po
    niego miał przypłynąć statek; tym bardziej że w Kodży nie było portu i
    statki było czasem widać tylko z daleka, na horyzoncie. Statek po Marysię
    mieli przysłać za kilka tygodni. Zanim jednak przypłynął, zaczęła się pora
    deszczowa.
    Słońce teraz pokazywało się rzadko i na krótko. Dni były pochmurne i
    lało jak z cebra. W takie dni chodzenie do szkoły było dla mnie udręką.
    Nie dlatego, żebym nie lubiła moknąć, skądże! Bieganie boso po kałużach
    to nie lada przyjemność, ale bałam się piorunów. Strach ten datował się od
    chwili, kiedy podczas jednej z moich licznych malarii piorun uderzył w
    sąsiedni budynek szpitalny. Budynek płonął, a chorych z trudem
    RS
    43
    uratowano. Tamta burza była tak gwałtowna, że zerwała na równe nogi
    wszystkich ludzi w osiedlu. Mniej więcej po półgodzinie od uderzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.