Home Auntie's Young Lovers by Donna Allen Doyle Arthur Conan Tajemnica zśÂotego Pince nez 0082. Field Sandra Kraina dobrej nadziei Studia humanistyczne nr 8 Kornbluth Cyril Domek z kart Crimson on the Dance Floor Stephani Hecht How the Catholic Church Built W Thomas E. Woods Christie Agatha Morderstwo to nic trudnego Ivan Zorec StiśĄki svobodnjak Wignall Kevin Na kogo wypadnie |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zaczęła, mówić: - Kiedy miałam cztery lata, prze\yłam coś strasznego. To było w czasie wakacji. Topiłam się w jeziorze. Przez dziesięć minut znajdowałam się pod wodą. Przerwała na chwilę. Jeszcze teraz to dalekie wspomnienie powodowało, \e bladła i cała zaczynała sztywnieć. - Kiedy mnie znaleziono, byłam nieprzytomna. Pózniej miesiąc spędziłam w szpitalu. Po powrocie do domu ojciec zapisał mnie na basen. To był koszmar. A potem, chyba w siódmej klasie, odkryłam, \e się ju\ nie boję. Jess pokiwał ze zrozumieniem głową. Jego czoło zdobiły głębokie bruzdy. Przez chwilę wahał się, a potem zaczął swoją opowieść: - W szkole podstawowej zacząłem nurkować z aparatem tlenowym. W czasie wakacji wyjechaliśmy z chłopakami na wybrze\e. Sama smarkateria, chocia\ zdaje się, \e to ja byłem najmłodszy. Długo nalegałem, a\ w końcu koledzy zgodzili się spenetrować podwodne jaskinie. Musiałem głęboko urazić ich ambicje. Przy pierwszej okazji odpłynąłem od grupy i zacząłem poszukiwania na własną rękę. Nigdy przedtem tego nie robiłem. Nawet nie spostrzegłem, jak linka, która łączyła mnie z przewodnikiem, zaplątała się w skałach. Zacząłem się z nią szarpać, ale tylko zamuliłem wodę. Nic nie mogłem zobaczyć dokoła. Nie wiedziałem nawet, gdzie jest dno, a gdzie powierzchnia oceanu. Nigdy nie byłem tak przera\ony. Kiedy mnie znalezli, niemal skończył mi się tlen... Po dwóch tygodniach zdobyłem uprawnienia nurka. Do tej pory boję się głębin, ale potrafię zapanować nad swoim strachem. Kelsey spuściła głowę, zastanawiając się, czy powinna mówić dalej. - Tak naprawdę... - zaczęła - boję się ciemności. Nie takich ciemności - wskazała za okno chcąc przywołać wspomnienie nocy - ale ciemności panujących w głębinach i podmorskich jaskiniach. Kiedy czujesz tylko chłód i nawet w świetle latarki nie widzisz dalej ni\ na pół metra. Gdy wiesz, \e jesteś zdany tylko na własne siły. I nigdy nie potrafisz przewidzieć, co mo\e się czaić tu\ obok. Przesunęła dłonią po zmierzwionych włosach. Westchnęła cię\ko. - Właśnie tego się boję. Czuła, \e Jess stał się jej bli\szy. Siedziała bezsilna ze spuszczoną głową. On przystanął tu\ obok i patrzył na nią, nie wiedząc, co powiedzieć. Mógł ją teraz wyszydzić i zemścić się za wszystkie przykrości. Widziała jednak, \e tego nie zrobi. Podniosła głowę i spojrzała w jego jasne oczy. - Teraz twoja kolej. Powiedz, czego się boisz. Chcę wiedzieć o wszystkim. - Przecie\ ju\ wiesz: rekinów, \ywiołów i... ciebie. Serce zaczęło jej walić jak młotem. Odpowiedz, w której pobrzmiewały nutki rezygnacji, spowodowała, \e nagle zapragnęła mieć go bardzo blisko siebie. Nie wiedziała, co się z nią dzieje. Zarumieniła się czując, jak fala gorąca przepływa przez jej ciało. - Dlaczego mnie? - spytała niespokojnie. Podniósł rękę i pogładził niesforne kasztanowe loki. Zaczął lekko masować jej szyję. Intensywność pieszczoty była tak dojmująca, \e z trudem powstrzymała okrzyk rozkoszy. Zamknęła oczy i przysunęła się bli\ej. - Bo jesteś najwspanialszą kobietą, jaką znam - powiedział z wyrzutem. Pieścił ją coraz mocniej. Czuła ucisk silnej dłoni na karku. Drugą rękę wsunął pod jej pachę, próbując unieść jej drobne ciało. Nie opierała się. Po chwili stali przytuleni, czując jak pochłania ich płomień namiętności. Z trudem złapała powietrze, kiedy wziął ją w ramiona. Nie miała pojęcia, jak to się stało. Jess był tak silny, tak zdobywczy! A potem, kiedy poczuła jego usta na swoich wargach, jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Nie spodziewała się, \e pocałunek mo\e być tak delikatny, a jednocześnie tak intensywny. Pragnęła Jessa z całej siły. Splotła ręce na jego karku i oddała mu swoje usta. Przez chwilę trwali tak nie mogąc się od siebie oderwać. Czas się dla nich zatrzymał. W końcu zabrakło im tchu. Stali naprzeciwko siebie, mrugając oczami i nie wiedząc, co się z nimi dzieje. Ich namiętność nie wygasła, ale stała się bardziej subtelna. Po tym pierwszym wybuchu oboje poczuli, jak bardzo pragną ciepła swoich ciał, wzajemnych pieszczot, po prostu zwyczajnej bliskości. Zaczęli się wsłuchiwać w bicie swoich serc. Patrzyli na siebie z miłością i po\ądaniem. Pomyślała, \e za chwilę serce wyskoczy jej z piersi. Na policzkach czuła jego niespokojny oddech. Chciała choć na chwilę odwrócić od niego wzrok, uspokoić się, zdusić w sobie pragnienie, by zagubić się w jego ramionach - ale nie mogła. Zwiat wokół niej zawirował, a w głowie odezwał się sygnał ostrzegawczy. Wiedziała, \e jest w niebezpieczeństwie. Zamknęła oczy i nagle zrozumiała, \e to, co brała za sygnał niebios, w rzeczywistości pochodzi z zupełnie innego zródła. Słuchała uwa\nie przytulona do Jessa. - Kelsey - szepnął. Wypuściła powietrze. Nie, nie wydawało jej się. Naciągnęła drugą słuchawkę na ucho i znowu wstrzymała oddech. Z oddali dobiegał słaby sygnał. Był ledwie słyszalny. Poczuła rękę Jessa na ramieniu. Zcisnęła ją mocno. Nie myliła się. Teraz sygnał był głośny i wyrazny. - O Bo\e - westchnęła. - To on. Przez chwilę jeszcze słuchała nie mogąc uwierzyć, a potem krzyknęła ze szczęścia: - Posłuchaj - podała mu słuchawki. - To Simba! Musi być bardzo blisko! Rzuciła się w stronę drzwi i wybiegła na pokład. Pędziła jak wicher. Dogonił ją dopiero, kiedy zaczęła schodzić po drabince do wody. - Co robisz?! - krzyknął, czując, \e radość wypełnia mu piersi. Kelsey stanęła na drabince i zaczęła uderzać dłonią w powierzchnię wody. Dzwięk był głośny i rytmiczny. Zmoczyła sobie twarz i koszulkę, ale nie zwracała na to uwagi. Chłodne krople dosięgły nawet Jessa na pokładzie. - Myślisz, \e cię pamięta? - zapytał zdziwiony. - To przecie\ niemo\liwe. - Jasne, \e nie. Jest przecie\ tylko delfinem. - Wcią\ uderzała ręką w wodę. Po chwili zauwa\ył ciemny kształt pod powierzchnią. Krzyknęła z radości. Z wody wynurzył się delfin, który zatańczył na falach. - Simba! To Simba! Pamięta mnie! [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||