Home
Longin Jan Okoń Trylogia Indiańska. Tom III Śladami Tecumseha
Sandemo Margit Saga O Ludziach Lodu Tom 29 Miłość Lucyfera
Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 6 PowrĂłt Imperatora
Dołęga Mostowicz Tadeusz Bracia Dalcz i S ka tom II
Herbert Frank Tom 2 Dune Messiah
M238. MacDonald Laura Córka doktora Prestona
WÂśród swoich
Glen Cook Garrett 03 Cold Copper Tears
Moody Raymond & Perry Paul Kto sić™ śÂ›mieje ostatni
And Eternity Piers Anthony
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katafel.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    terminie wszystko wróciło do normy. Jeśli mam unieruchomić ten symulator,
    potrzebuję wszelkich mo\liwych informacji, które pozwolą mi przywrócić jego
    pierwotny stan.
    Mark Gridley głośno przełknął ślinę i pokiwał głową.
    * * *
    Mark Gridley skończył mówić i z niecierpliwością oczekiwał reakcji Joan
    Winthrop. Właśnie wyjaśnił jej, jak zaprogramował wirusa i jak on zadziała w
    symulatorach lotów. Nie przyznał się jej, \e tego cyberwirusa opracowywał całą noc, i
    \e była to najtrudniejsza rzecz, jaką w \yciu zrobił.
    - Nie chciałabym mieć w tobie nieprzyjaciela podczas cyberwojny - powiedziała
    po chwili Joan.
    To krótkie stwierdzenie napełniło Marka dumą. Joan nigdy nikomu nie
    powiedziała takiego komplementu, więc Mark pławił się w jej pochwale.
    - Jesteś gotowy do wprowadzenia wirusa do systemu? - spytała.
    Mark kiwnął głową.
    Wydała komputerowi polecenie. W VR pojawiła się ikona, przedstawiająca
    wielką strzykawkę. Mark i Joan przyglądali się, jak strzykawka napełnia się
    programem wirusowym, a\ staje się czerwona, sygnalizując, \e cały wirus został
    ściągnięty przez system wprowadzający.
    Przed ich oczami zaświeciło się słowo AKTYWNY.
    - Teraz musimy tylko pokonać ścianę ognia Ośrodka - oznajmiła Joan. - Dziś rano
    trochę nad tym popracowałam.
    Mark zorientował się, \e Joan znalazła furtkę w systemie, pozostawioną tam
    przez programistę, który go zaprojektował. Wpisała w odpowiedniej kolejności
    imiona jego dzieci i zwierząt domowych - niesamowite, do czego człowiek potrafi się
    dogrzebać - i systemy ochronne zaczęły rozpływać się na ich oczach. Strona kontrolna
    symulatora Ośrodka otworzyła się prawie natychmiast. Ka\da symulacja ma odrębne
    oprogramowanie, dzięki czemu ich następne zadanie stawało się o wiele prostsze.
    Obawiając się, \e ktoś ich namierzy, Joan szybko ściągnęła symulację wojny
    koreańskiej i otworzyła ją. Następnie skierowała igłę w sam środek programu
    symulacji lotów.
    - Jesteś pewien, \e nie narobimy trwałych szkód? - spytała.
    Mark pokręcił głową. - Ten wirus ulegnie samozniszczeniu za niecałe
    dwadzieścia cztery godziny - powiedział z dumą. - Poprosiłem ojca, \eby go
    sprawdził i powiedział, \e jest w porządku.
    - Jak dwudziestoczterogodzinna grypa - zaśmiała się Joan.
    Mark pokiwał głową.
    - No to ognia! - zadecydowała Joan, po czym spojrzała na Marka. - I nie rób tego
    więcej, chyba \e za zgodą ojca, dobrze? - poprosiła go.
    Chłopiec zgodził się skinieniem głowy. Doskonale pamiętał wyraz twarzy ojca,
    kiedy wyszło na jaw, czym się ostatnio zajmował jego syn.
    Joan umieściła igłę w symulacji, wstrzykując wirusa do oprogramowania,
    zamknęła program i zaczęła skanować katalogi komputera symulacji.
    - Co robisz, Joan? - spytał Mark.
    - Zastawiam kilka małych pułapek. Nie chcemy, \eby ściągnęli dobrą kopię tej
    symulacji z zapasowych infozbiorów, prawda? - I z uśmiechem, jaki mógłby mieć kot,
    który znalazł się w ptaszarni, Joan zabrała się do pracy.
    Następnego ranka, kiedy Zwiadowcy Net Force zebrali się w pracowni
    seminaryjnej Międzynarodowego Ośrodka Edukacji, przywitał ich ponury doktor
    Lanier.
    - Zwiadowcy Net Force, muszę was bardzo przeprosić - zaczął ze szczerym
    smutkiem. - Ale napotkaliśmy kolejny problem. Tym razem w symulacji wojny
    koreańskiej.
    - O, nie - powiedział Andy Moore z wyjątkowo przekonującym rozczarowaniem
    w głosie. - Chce pan powiedzieć, \e nie mo\emy z niej korzystać?
    Doktor Lanier pokiwał głową. - Obawiam się, \e nie - potwierdził. - Mamy z nią
    prawdziwy problem, nad rozwiązaniem którego pracujemy obecnie. Producent jeszcze
    dziś wieczorem dostarczy nową kopię oprogramowania - ciągnął doktor. - Ale myślę,
    \e mam dla was ciekawÄ… propozycjÄ™.
    Doktor Lanier wcisnął guzik na podium, przygaszając światła. Nad ich głowami
    pojawił się ogromny hologram, przedstawiający formację czterosilnikowych
    bombowców, eskortowanych przez myśliwce.
    - Myślę, \e spodoba wam się nasza zastępcza symulacja - powiedział z nadzieją w
    głosie doktor Lanier. - Chodzi w niej o śmiałe dzienne bombardowania nazistowskich
    Niemiec...
    11
    - W 1943 roku Ósma Armia Powietrzna Stanów Zjednoczonych z baz w Anglii
    rozpoczęła intensywne dzienne bombardowania Niemiec - opowiadał doktor Lanier,
    nie uciekajÄ…c siÄ™ do pomocy Sieci Nauczycielskiej.
    Za jego plecami na wielkim ekranie, na którym wyświetlał się czarno-biały płaski
    film, pojawiły się ogromne, cztero-silnikowe bombowce B-17 Flying Fortress, a
    raczej całe ich setki, lecące w szyku nad Europą.
    - Tysiące samolotów, zarówno cię\kich bombowców, jak i myśliwców eskorty,
    codziennie wykonywało naloty, jeśli tylko pozwalały na to warunki meteorologiczne.
    Podczas ka\dej misji zrzucały tony bomb burzących i zapalających na niemieckie
    fabryki, obiekty wojskowe, sieć kolejową oraz na niemieckie miasta i wsie -
    komentował doktor Lanier. - Bombowce takie jak B-17 Flying Fortress oraz B-24
    Liberator, latały nad terytorium wroga, niejednokrotnie na granicy swojego zasięgu.
    Przeciwko sobie miały morderczy ogień przeciwlotniczy oraz roje myśliwców.
    Na płaskim ekranie ukazał się B-17 z płonącym skrzydłem, które następnie
    odpadło i poleciało ku ziemi. W dalszej części filmu Zwiadowcy zobaczyli, jak, nie
    wiadomo skąd, pojawiają się niemieckie myśliwce i atakują amerykańskie samoloty.
    Patrzyli na eksplodujące bombowce. I jeszcze jeden B-24, spadający bezwładnie, z
    palącą się kabiną, a\ za dokładnie ilustrujący niebezpieczeństwa czyhające na ludzi,
    którzy słu\yli w Lotnictwie Armii - bo tak nazywano tę formację, zanim powstał
    odrębny rodzaj sił zbrojnych, czyli Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych.
    - Straty załóg bombowców były astronomiczne - mówił ponuro doktor Lanier. -
    W przypadku ka\dego bombowca, który spadał na terytorium wroga, dziesięciu ludzi
    ginęło lub dostawało się do niewoli.
    Na ekranie pojawili się jeńcy wojenni, uwięzieni za ogrodzeniem z drutu
    kolczastego oraz drastyczny obraz martwego członka załogi Latającej Fortecy,
    le\ącego obok szczątków zestrzelonej maszyny.
    - Siedmiodniowa seria nalotów na wa\ne cele, nazwana przez alianckie
    dowództwo  Wielkim Tygodniem , przyniosła straty dochodzące do stu samolotów
    dziennie, od piątej rano do siódmej wieczorem - opowiadał dalej doktor Lanier. - To
    ponad tysiąc zabitych lub wziętych do niewoli lotników - dodał cicho.
    Megan niespokojnie poruszyła się na swoim siedzeniu, patrząc na materiał
    filmowy i słuchając wykładu. Choć często marzyła o tym, \eby planować operacje na
    du\ą skalę, jednak rzadko brała pod uwagę związane z tym straty w ludziach. Teraz
    otrzymała gorzką lekcję uświadamiającą, i\ w takich sytuacjach ma się do czynienia z
    prawdziwymi istotami ludzkimi - nie liczbami w dokumentach planu misji -
    \ołnierzami, którzy w rzeczywistości wprowadzają ten plan w \ycie. Jeśli kiedyś
    spełni swoje marzenia, wielu ludzi, wysłanych przez nią na niebezpieczną akcję,
    wróci z obra\eniami albo nie wróci wcale.
    - Podczas drugiej wojny światowej w Anglii słu\yło ponad pół miliona
    amerykańskich lotników - powiedział doktor Lanier. - Wielu z nich nigdy nie wróciło
    do domu.
    Matt, Mark, Megan, David, a nawet Andy Moore osłupieli na widok
    niekończących się rzędów białych krzy\y - amerykańskich grobów na francuskiej
    ziemi. Na płaskim ekranie pojawiły się kolejne dramatyczne obrazy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.