Home
Gordon Lucy Zareczyny w Monte Carlo
Gordon Abigail Wiosna w sercu
Gordon Dickson Dragon 06 The Dragon and The Djinn
Gordon R. Dickson Smok i Jerzy 4 Smok na wojnie
Bodyguard Dietz William C
Tim LaHaye & Jerry Jenkins Left Behind Series 5 Apollyon
Anty teoria literatury ebook demo
Najpiekniejsza Aleksandra Jakubowska
Andrew Grey [Farm 04] Love Means... Freedom (pdf)
Dwie miśÂ‚ośÂ›ci Mortimer Carole
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • commandos.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    W tej samej chwili czwarta wiewiórka skoczyła wprost na spust broni.
    Wszystko stało się w jednym, eksplodującym ułamku sekundy. Ramię Pau-
    la ożyło w jednej błyskawicznej i absolutnie precyzyjnej reakcji. Gdy czwarta
    wiewiórka śmigała nad ściółką pokrytą cętkami plam słońca, jego długie palce
    schwytały zwierzątko w locie i złamały mu kark.
    Pozostałe wiewiórki szurnęły na wszystkie strony. Nastąpiła cisza. Paul
    stwierdził, że stoi nad dubeltówką, pośród sterty rozrzuconych gazet, wokół nie
    90
    ma żadnych żywych stworzeń, a on trzyma w dłoni martwą wiewiórkę.
    Serce Paula załomotało gwałtownie. Spojrzał na swoją ofiarę. Czarne oczka
    zwierzątka były mocno zaciśnięte, jak u każdego żywego stworzenia, zmuszo-
    nego do podjęcia największego z możliwych ryzyka i zagonionego do szalonej
    wycieczki w nieznane.
    Paul poczuł, że gdzieś w głębi jego istoty krwawi rana jak po amputacji. We
    wpatrzonych w wiewiórkę oczach pojawiły się łzy. Słońce skrywało się właśnie
    za chmurą i poszycie lasu przybrało jednolity ciemny kolor. Paul ostrożnie ułożył
    małe szare ciałko u podnóża srebrnego klonu i wygładził zmierzwione futerko.
    Następnie ujął strzelbę za chłodny metal lufy i zagłębił się pomiędzy drzewa.
    Gdy wrócił do swego apartamentu w Kompleksie Chicago, Jase czekał już tam
    na niego.
    — Gratulacje. . . Nekromanto — przywitał go, gdy tylko Paul przekroczył
    próg.
    Paul spojrzał mu prosto w oczy. Pod naporem tego spojrzenia, Jase mimo woli
    cofnął się o krok.
    Rozdział 15
    Paul w ciągu paru najbliższych dni został członkiem Gabinetu — grupy, któ-
    ra pracowała pod kierunkiem samego Blunta. W skład Gabinetu wchodzili Jase,
    Kantela, Burton McLeod — tego przypominającego dwuręczny miecz mężczyznę
    Paul poznał już wcześniej w apartamencie Jase’a — oraz nieokreślony niczym
    szary opłatek człowieczek o nazwisku Eaton White. White zajmował wysokie
    stanowisko w sztabie Kirka Tyne’a i pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było zabranie
    Paula na spotkanie z Tyne’em dotyczące podjęcia przez Paula pracy w biurze Na-
    czelnego Inżyniera Świata.
    — Przypuszczam — odezwał się Tyne, gdy w świetle porannych promieni
    słońca docierających przez wysokie okna luksusowego biura, położonego dwie-
    ście poziomów ponad ulicami Chicago, wymieniali uścisk dłoni — że zastanawia
    się pan, dlaczego żywię tak niewiele wątpliwości przed zatrudnieniem człowieka
    Gildii jako członka mojego osobistego personelu? Proszę usiąść. Ty też siadaj,
    Eat.
    Paul i Eaton White zajęli miejsca w wygodnych fotelach. Tyne również usiadł
    i wyciągnął nogi. Wydawało się, iż doskonale pasuje do tego miejsca. Odpowie-
    dzialność związana z jego stanowiskiem nie wywierała na nim większego wraże-
    nia. Jego oczy, spoglądające w oczy Paula spod krótkich rzęs, były zaskakująco
    bystre.
    — Owszem, byłem zdziwiony — przyznał Paul.
    — No cóż, składa się na to wiele powodów — rzekł Tyne. — Czy kiedykol-
    wiek zastanawiał się pan nad trudnościami, związanymi ze zmienianiem teraź-
    niejszości.
    — Zmienianiem teraźniejszości. . . ?
    — Jest to możliwe — stwierdził Tyne niemal wesołym tonem. — Choć bardzo
    niewielu ludzi zadaje sobie trud, by o tym pomyśleć i pojąć ten fakt. Kiedy ujmuje
    pan choćby centymetr teraźniejszości, by go przesunąć, przesuwa pan równocze-
    śnie parę tysięcy kilometrów historii.
    — A, rozumiem — rzekł Paul. — Chce pan powiedzieć, że aby zmienić teraź-
    niejszość, przedtem należy zmienić przeszłość.
    92
    — Dokładnie tak — odpowiedział Tyne. — O tym zawsze zapominają refor-
    matorzy. Mówią o zmianie przyszłości. Jak gdyby było to wielkim i nowym osią-
    gnięciem. Jako istoty ludzkie, zajmujemy się głównie zmienianiem przyszłości.
    W rzeczy samej, jest to jedyne, co możemy zmienić. Teraźniejszość jest pochod-
    ną przeszłości, ale nawet jeśli potrafilibyśmy igrać z przeszłością, któż by się na
    to ośmielił? Zmieńmy jeden drobny czynnik i rezultaty tego postępku w teraź- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.