Home Gordon Dickson Dragon 06 The Dragon and The Djinn Gordon R. Dickson Smok i Jerzy 4 Smok na wojnie Montgomery Lucy Maud BiaĹa magia 0032. Monroe Lucy Grecki magnat Ellis Lucy NeapolitaĹskie noce Hitchcock Alfred Tajemnica bezgśÂowego konia McMaster Bujold, Lois MV7, Cetaganda Morgan Sarah Klejnot Sycylii 4 Will Hubbel Cretaceous Sea Ian R. MacLeod The Light Ages |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - Na zawsze - przytaknęłam. - Chciałem ci jeszcze o czymś powiedzieć. Po powrocie do biura zastałem tam Grace. Poszliśmy na lunch i szczerze porozmawialiśmy. Wytłumaczyłem jej, dlaczego na pewien czas odejdę z firmy. - Jak to? Przecież to twoja firma. Nie możesz jej teraz zostawić. - Pozostanę cichym wspólnikiem. Być może za kilka lat wrócę, ale na razie chcę się zająć czymś innym. Za twoją zgodą, oczywiście. - Opowiedz mi o tych innych sprawach - poprosiłam, choć domyślałam się odpowiedzi. - Dzięki, Nick - rzucił Jack z roztargnieniem, gdy dziadek dolał mu herbaty. - Czemu ciągle mnie tak nazywasz? Kto to jest Nick? Usta Jacka rozciągnęły się w szelmowskim uśmiechu, który tak lubiłam. - Wyjaśnię ci, gdy będziemy w drodze. - Gdzieś jedziemy? - zdziwił się dziadek. - Jak tylko będziecie gotowi. Zachowywał się jak duże dziecko, które próbuje zachować sekret. Słońce wschodziło, gdy wyruszyliśmy. Jack skierował samochód na północ, w stronę pobliskiego kanału. - No więc, kim jest Nick? - dopytywał się dziadek z tylnego siedzenia. - Był moim dziadkiem - odparł Jack. - Jesteś do niego tak podobny, że to wprost niesamowite. - Chcesz powiedzieć, że też był starym durniem? - spytał dziadek po chwili namysłu. - Coś w tym stylu - roześmiał się Jack - Ale był moim własnym durniem i miałem na jego punkcie bzika. Zaparkowaliśmy w pobliżu mostu i poszliśmy popatrzeć na wodę. - Tam! - Jack wskazał ręką. - Widzisz ją? Nazywa się Bluebell". Była najpiękniejszą łodzią, jaką kiedykolwiek widziałam - prawdziwą rzeczną barką, pomalowaną na jaskrawe kolory. Przywodziła na myśl leniwe letnie dni i długie wędrówki po rzekach i kanałach. - Wodny włóczęga - powiedziałam. - A psy? Mówiłeś, że będą trzy. - Będziemy je mieli. Wielkie, wesołe, plączące się pod nogami i domagające się pieszczot. - Brzmi zachęcająco - powiedziałam uszczęśliwiona. - Powinienem to zrobić dawno temu. Jednak dopiero teraz stało się to naprawdę ważne. RS 102 - Czy to twoja barka? - Jeszcze nie. Najpierw musisz ją zaaprobować. Ale dostałem klucz. Weszliśmy na łódz i rozejrzeliśmy się wokół. Była większa, niż wydawała się z zewnątrz, ale bardzo przytulna. - To może być pokój dziadka - powiedział Jack, wskazując jedne drzwi. - Więc on zostanie z nami? - spytałam niepewnie. - Dobrze wiem, że lepiej was nie rozdzielać. Gdybyś go zostawiła, nie miałabyś chwili spokoju. Nie przestaniesz się martwić, czy znowu czegoś nie wywinie. Zarzuciłam mu ręce na szyję. - Czy to się wszystko spełni? - Razem sprawimy, że tak będzie... jeśli tego naprawdę chcesz. - Bardziej niż czegokolwiek innego. A nie będzie ci brakować pracy? - Może za kilka lat - odparł. - Ale nie wcześniej. Na pierwszym miejscu chcę innego życia - z tobą. Pragnę mieć wolną głowę, żeby móc myśleć tylko o tobie. - Koniec z Dyktatorem Jackiem? - On istniał tylko przez krótką chwilę i wyłącznie po to, żeby załatwić twoją sprawę. Teraz zniknął na zawsze. Został tylko ten facet, który cię kocha... - I którego ja kocham - Naprawdę mnie kochasz? - spytał z naciskiem. - Muszę być pewien, bo od tego zależy, kim jestem. Mam takie dziwne uczucie, że gdybyś mnie nie kochała, przestałbym istnieć. Nie znalazłam słów, jakie mogłyby go przekonać, więc przycisnęłam wargi do jego ust. - Musisz istnieć - odezwałam się w końcu. - Bo ja nie mogłabym bez ciebie żyć. Mam wrażenie, że zanim cię poznałam, nie było w ogóle nic... - Mnie też się tak wydaje - powiedział miękko. - Zupełnie nic. Lecz teraz, przez resztę życia, będziemy już mieli wszystko. RS 103 RS 104 RS [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||