Home Norton Andre Pani Krainy Mgiel Krentz Jayne Ann Oczekiwanie Egholm Elsebeth Ukryte wady Dee Tenorio All of You (pdf) Joel Dorman Steele A Brief History of the United States, Fourth Edition (1885) Wignall Kevin Na kogo wypadnie Janet Morris Kerrion Empire 03 Earth Dreams Feehan Christine Karpaty 03 Dark Gold Jack Brighton Taken by the Vorinovs Carter, Lin Terra Fantasy 0021 Flug Der Zauberer (Ebook German) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] przedmiot zawieszony na rzemieniu wysunął mu się zza koszuli. Jander widział go tylko przez chwilę, zanim ponownie zniknął w fałdach tuniki barda, ale to mu wystarczyło. Był to drewniany dysk, bez ozdób szpecących jego naturalne piękno, pomalowany na jasnoróżowy kolor. Jander doskonale znał ów symbol. To wyjaśniałoby również strój pieśniarza, odcienie żółci i różu. W sercu Jandera pojawiło się nagle bolesne uczucie ironicznej radości. Bard był kapłanem Lathandera, Pana Zwitu, boga, którego niegdyś czcił również Jander. W głębi duszy zapragnął, by młody grajek wybrał jakieś jakiekolwiek inne miejsce, gdzie mógłby spędzić dzisiejszy wieczór. Jego obecność w oberży niewątpliwie spowoduje poważne kłopoty. Nareszcie choć raz udało mi się ciebie podejść rozległ się kpiący głos Rhynn. Jander odwrócił się gwałtownie i zdumiał się widząc ją zajmującą pusty stołek obok niego, po lewej stronie. Nadal odziana w czarną skórzaną zbroję, z mieczem u boku, przedstawiała sobą dziwaczny obraz, gdy wybuchnęła śmiechem na widok zdumionej twarzy elfa. Rhynn, co ty tu robisz? Dziś w nocy miałaś stać u warcie przy bramie! No, no, pięknie witasz swoją przyjaciółkę ucięła, wyraznie urażona. Myślałam, że... Nie możesz tu zostać. Rhynn skrzyżowała ręce na piersiach. Dalibóg, żaden cywil nie będzie mi rozkazywał. To oberża i wyprosić może mnie stąd jedynie Pogg. Poza tym miałeś postawić mi kielicha, pamiętasz? Zakładacie, że podtrzymuje swoją ofertę, poruczniku? wtrąciła Aluise, zawsze gotowa, by przyjąć zamówienie. Tak, Aluise, podaj mi kielich wina postanowiła Rhynn, po czym dodała kpiąco dobrze jest posiedzieć sobie nad kieliszkiem wybornego wina, nieprawdaż? Och, tak. A co mam podać dla was, paniczu Jander? Nic, dziękuję odrzekł złoty elf. Aluise skinęła głową i uzbrojona w napełnione kufle, oddaliła się, by dostarczyć je do właściwych stolików. Rhynn zasępiła się, a Jander poczuł pod sercem ukłucie niepokoju. Czyżby się domyślała? To fakt. Nigdy ze mną nie wypiłeś, nawet kufelka. Coś jest nie w porządku powiedziała powoli, a jej niebieskie oczy lustrowały oblicze Jandera. Mówisz, że jest ci przykro, żegnając się ze mną, gdy pełnię wartę, ale kiedy Theorn postanawia mnie zluzować i zjawiam się tutaj, okazuje się, że wcale nie chcesz mnie widzieć. Co się dzieje, Jandera*? Nie jestem głupia, widzę, że coś jest nie tak. Musiał ją stąd wyprowadzić i to jak najszybciej. Rhynn, proszę, zaufaj mi, nie pytaj o nic, tylko wyjdz stąd natychmiast. Powtarzam, musisz stąd zaraz wyjść. Wypiję tylko jeden, ostatni kieliszek i zaraz sobie pójdę. stwierdziła Rhynn. Uśmiechnęła się figlarnie. Ale zanim skończę, wszystko z ciebie wyciągnę. Proszę wybaczyć rozległ się cichy głos, na wysokości jej łokcia. Rhynn spuściła wzrok i zobaczyła spoglądającego na nią Treyysa. Trzy świecące kule płynęły łagodnie w powietrzu w ślad za nim. Mój wujek Pogg powiedział, że należycie do Jezdzców. Rhynn skinęła głową. Znalezliśmy białego konia. Papcio mówi, że to klacz Jezdzca. Może moglibyście zaprowadzić ją do jej właściciela? Chyba się pomyliłeś odparła Rhynn. Wszyscy Jezdzcy zostaliby powiadomieni, gdyby któryś zaginął. Chłopiec wyglądał na strapionego. Proszę was, pani to czysta, mlecznobiała klacz z czarnym skórzanym siodłem i... Czarne skórzane siodło? Zaprowadz mnie do niej po-wiedziała Rhynn, natychmiast podrywając się z miejsca. Kiedy mijała Jandera, złoty elf wyszeptał jej wprost do ucha: Proszę, zabierz chłopca i uciekaj stąd! Rhynn odwróciła się gwałtownie, jej usta wykrzywił gniewny grymas, ale Jandera nie było już przy barze. Skonfundowana, ścisnęła mocno drobną rączkę Trevysa i zaczęła przeciskać się przez tłum w kierunku wyjścia. Zanim dotarła do drzwi, te otworzyły się gwałtownie z głuchym trzaskiem. Indygo miauknął przerazliwie, zjeżył się i dał nura w ciemności. Rhynn instynktownie zasłoniła sobą Treyysa i sięgnęła po miecz przytroczony do biodra. Trevys nie czekając dłużej pognał w stronę szynku i wujaszka Pogga. Nagle Rhynn poczuła, jak czyjaś dłoń zamyka się chłodnym, stalowym uściskiem na jej ramieniu. Bądz cicho i módl się, by cię nie zauważyli. Nie musiała się odwracać, by wiedzieć, iż słowa te padły z ust Jandera. Pociągnął ją do tyłu, w kierunku spowitego w mroku kąta szynku. Do oberży wszedł młody mężczyzna. Był nader urodziwy, miał gęste włosy o barwie miedzi i wysokie, blade czoło. Jego zmysłowe usta wykrzywiły się w grymasie zawierającym w sobie całe zło tego świata. Odzienie, jakie miał na sobie, zdradzało, iż młodzieniec musiał być bogaty, aczkolwiek jego bluza i szarawary pamiętały lepsze czasy i wydawały się nieco niemodne. Tuż za nim podążały dwie młode kobiety blondynka i brunetka. Były równie urodziwe jak on, a złowroga aura zdawała się otaczać je niczym woń trujących perfum. Poruszały się bez typowej dla mężczyzny nonszalancji i bezzwłocznie przeszły do tylnej części pomieszczenia. Nie odrywając wzroku od tłumu, który zachowywał pełne napięcia milczenie, przybysz zdjął płaszcz i cisnął go niedbale na drewniany kołek w ścianie. Płaszcz kołysał się na nim przez kilka sekund niczym wisielec. Na drogiej, lnianej koszuli mężczyzny widniały rdzawe zacieki i kilka całkiem świeżych szkarłatnych plam niedawno przelanej krwi. Rhynn odruchowo ponownie sięgnęła po miecz i znów elf przeszkodził jej w tym, unieruchamiając jej rękę w bolesnym uścisku. Rozległy się zduszone jęki. Jander usłyszał szuranie od-suwanych pospiesznie ław i pełne frustracji krzyki tych, którzy poniewczasie przypomnieli sobie, że wjeżdżając do Mistledale przekazali swą broń Jezdzcom. Elf spojrzał w stronę barda i maga. Kleryk Lathandera, z mieszającym się na twarzy wyrazem strachu i determinacji, odłożył harfę i wolno zaczął się podnosić. Pakar zamaszystym ruchem odrzucił swój płaszcz i wstał, by stawić czoła jednej z emanujących brutalnym pięknem kobiet. Jander przymrużył powieki i skupił się, pragnąc przesłać magowi mentalny rozkaz. Gdyby zdołał przejąć nad nim kontrolę, zapobiec jego atakowi, może mógłby ocalić mu życie. W porządku, Pakarze pomyślał Jander Już czas, abyś... Nagle jego koncentracja prysła, gdy Rhynn podjęła kolejną, gwałtowną próbę uwolnienia się z krępującego ją uścisku. Zdekoncentrował się zaledwie na ułamek sekundy, ale to wystarczyło. Ignorując nieformalny rozkaz od złotego elfa, Pakar wyciągnął przed siebie ręce i złączył oba kciuki. Z końców jego palców buchnął płomień i omiótł atakującą go kobietę, wypełniając wnętrze oberży smrodem palonego mięsa. Jasno-włosa napastniczka zawyła z bólu, ale nie zaprzestała ataku. Jej delikatne dłonie o nieludzko ostrych pazurach wyżłobiły głębokie krwawe bruzdy w twarzy i szyi Pakara. Mag krzyknął przerazliwie i runął na podłogę, przewracając dwa stojące obok niego krzesła. Kobieta wrzasnęła, a jej sylwetka poczęła migotać, stając się nieomal przezroczysta, po [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||