Home Forester C.S. SzcześÂ›liwy powrót Mackenzie Myrna W miescie marzen 01 ZśÂ‚odzieje marześÂ„ (Harlequin Romans 1074) Cook_Robin_ _Dopuszczalne_ryzyko Jan PaweśÂ‚ II PRZEKROCZYC PRÓG NADZIEI W. Lenin – Rewolucja Proletariacka a renegat Kautsky Alex Beecroft Captain's Surrender (pdf) Macomber Debbie Pierwszy, którego spotkasz Carrie Jones [Need Pxies 02] Captivate (pdf) Laurell K. Hamilton Meredith Gentry 01 A Kiss Of Shadows H. Beam Piper Last Enemy |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] odejść, ale naukowcy i ich rodziny zostajÄ…, to czy siÄ™ na to zgodzicie? WÄ…tpiÄ™. Byli przecież Å›wiadkami waszych przestÄ™pstw, co automatycznie zrobi z was osoby poszukiwane w caÅ‚ej Europie Zachodniej, a na wschodzie bÄ™dziecie mieli szczęście, jeÅ›li skoÅ„czycie w obo zie na Syberii. KomuniÅ›ci nie bÄ™dÄ… mieli litoÅ›ci dla porywaczy ich najlepszych naukowców. Krótko mówiÄ…c, nigdzie w Europie nie moglibyÅ›cie siÄ™ pokazać. Pozostaje Canton" i droga do Chin. OsobiÅ›cie wÄ…tpiÄ™, czy życie w Chinach spodoba siÄ™ wam tak bardzo, jak podoba siÄ™ ChiÅ„czykom. Nie chce mi siÄ™ wierzyć, że zaryzykujecie życie, by nie pozwolić na odejÅ›cie moje i tych dwóch dziewczÄ…t. To przecież tylko gÅ‚upiutkie romantyczne turystki, które myÅ›laÅ‚y, że siÄ™ trochÄ™ zabawiÄ…. PrzyznajÄ™, że mógÅ‚bym wam zaszkodzić, ale niewiele bym osiÄ…gnÄ…Å‚. Cóż znaczy moje sÅ‚owo przeciwko waszemu. Nie mam nawet cienia dowodu, żeby was oskarżyć o morderstwo w jaskini. Naukowcy z rodzinami, czyli żywe dowody, bÄ™dÄ… w poÅ‚owie drogi do Chin, zanim zdoÅ‚am cokolwiek zrobić. No wiÄ™c? - Wcale rozsÄ…dne myÅ›lenie - przyznaÅ‚ z ociÄ…ganiem książę. - GdybyÅ› próbowaÅ‚ uciec lub uwolnić naukowców i ich rodziny, nie wyszedÅ‚byÅ› stÄ…d żywy. Ty i te dwie idiotki to inna sprawa. Nie chcÄ™ ryzykować życia naukowców czy moich ludzi. - Albo i twojego - dodaÅ‚ Bowman. - Ta możliwość nie uszÅ‚a mojej uwagi. - A ty jesteÅ› gwarancjÄ… numer jeden naszego bezpieczeÅ„stwa - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ Bowman. - Tak też myÅ›laÅ‚em - de Croytor wstaÅ‚ z widocznym ociÄ…ganiem. - Nie podoba mi siÄ™ to - oznajmiÅ‚ zdecydowanie Czerda. -- Co jeÅ›li... - Chcesz jako pierwszy przenieść siÄ™ w zaÅ›wiaty? - spytaÅ‚ zmÄ™czonym tonem książę. - Zostaw myÅ›lenie mnie. Czerda najwyrazniej miaÅ‚ na ten temat wÅ‚asne zdanie, ale posÅ‚usznie zamilkÅ‚. Na znak Bowmana obie dziewczyny opuÅ›ciÅ‚y kabinÄ™, przeszÅ‚y przez pokÅ‚ad i trap. Gdy znalazÅ‚y siÄ™ na molo, Bowman ruszyÅ‚ za nimi. SzedÅ‚ tyÅ‚em, trzymajÄ…c pistolet wymierzony w brzuch de Croytora. Przed trapem poleciÅ‚ dziewczÄ™tom: - Ukryjcie siÄ™! OdczekaÅ‚ dziesięć sekund, a nastÄ™pnie poleciÅ‚ de Croytorowi: - Odwróć siÄ™! Ten posÅ‚usznie wykonaÅ‚ polecenie. Bowman popchnÄ…Å‚ go silnie na pokÅ‚ad, a sam zbiegÅ‚ na dół i padÅ‚ plackiem na ziemiÄ™. BaÅ‚ siÄ™, że któryÅ› z Cyganów nie wytrzyma i siÄ™gnie po broÅ„. Nikt jednak nie strzelaÅ‚, nikt nawet ich nie goniÅ‚. Bowman podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™ i usÅ‚yszaÅ‚ warkot silników. Motorówka byÅ‚a już dwadzieÅ›cia metrów od pomostu i nadal przyspieszaÅ‚a. Czym prÄ™dzej wstaÅ‚ i podbiegÅ‚ do rolls-royce'a, a Cecile i Lila za nim. Carita spojrzaÅ‚a na nich zaskoczona. - Wysiadaj! - poleciÅ‚ jej Bowman. Zanim zdoÅ‚aÅ‚a zaprotestować, gwaÅ‚townie otworzyÅ‚ drzwi i wysadziÅ‚ jÄ… z samochodu. SekundÄ™ potem sam siedziaÅ‚ za kierownicÄ…. - Czekaj! - ocknęła siÄ™ Cecile. - Zaczekaj! Jedziemy z... - Nie tym razem - sprzeciwiÅ‚ siÄ™ Bowman i niespodziewanie wyrwaÅ‚ jej torebkÄ™ dodajÄ…c, zanim zdążyÅ‚a otworzyć usta. - Idz do miasta. ZadzwoÅ„ na policjÄ™ w Saintes-Maries, powiedz im, że w zielono-biaÅ‚ym cygaÅ„skim wozie jest ranna. Wóz parkuje o półtora kilometra na północ od miasta. I niech siÄ™ lepiej pospieszÄ…, bo trzeba jÄ… jak najszybciej umieÅ›cić w szpitalu. Nie przedstawiaj siÄ™, nie mów im nic wiÄ™cej, po prostu odłóż sÅ‚uchawkÄ™. -- SpojrzaÅ‚ na LilÄ™ i CaritÄ™: - One dwie wystarczÄ… na poczÄ…tek. - Do czego? - zdziwiÅ‚a siÄ™ Cecile. - Na druhny. Droga pomiÄ™dzy Aigues-Mortes a Le Grau-du-Roi ma ledwie parÄ™ kilometrów dÅ‚ugoÅ›ci i przez wiÄ™kszÄ… część biegnie równolegle do kanaÅ‚u, oddalona od niego zaledwie okoÅ‚o metra. JedynÄ… granicÄ…, o ile to można tak szumnie nazwać, byÅ‚y wysokie zaro§la. Przez nie wÅ‚aÅ›nie Bowman dostrzegÅ‚ motorówkÄ™, znajdujÄ…cÄ… siÄ™ jakieÅ› sto metrów przed nim. PÅ‚ynęła z niedozwolonÄ… szybkoÅ›ciÄ…, rozpryskujÄ…c wysoko wodÄ™. Rufa byÅ‚a gÅ‚Ä™boko zanurzona w wodzie, a dziób mocno zadarty do góry. Fala, wywoÅ‚ana poruszaniem siÄ™ Å‚odzi, koÅ‚ysaÅ‚a wodÄ… kanaÅ‚u, omywajÄ…c wysoko oba jego brzegi. Za sterem staÅ‚ Searl. Masaine, El Brocador i Ferenc siedzieli w kabinie, uważnie obserwujÄ…c wiÄ™zniów, a de Croytor i Czerda w wejÅ›ciu cicho rozmawiali. Czerda byÅ‚ zdecydowanie nieszczęśliwy. - A skÄ…d mam pewność, że on nam nie może zaszkodzić? - spytaÅ‚. - Bo to prawda - upÅ‚yw czasu dziaÅ‚aÅ‚ kojÄ…co na pewność siebie ksiÄ™cia. - Przecież pójdzie na policjÄ™... - I co z tego? SÅ‚yszaÅ‚eÅ›, co powiedziaÅ‚, a mówiÅ‚ wyjÄ…tkowo logicznie. Jego zeznania przeciwko naszym? %7Å‚aden sÄ…d nam nic nie zrobi, a dowody bÄ™dÄ… już na statku w drodze do Chin. Nie bÄ™dÄ… w stanie niczego nam udowodnić. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||