Home Moja pierwsza ksišżeczka. W przedszkolu Anna Boradyń Bajkowska tłum WzM 12 Black Dawn pierwsze próbne rozdziały ENGLISH 09.Carson Aimee Wszystko po raz pierwszy 351. Anderson Natalie Pierwszy pocaĹunek 55 Pierwsze drugie zapnij mi obuwie Defoe Daniel Przypadki Robinsona Crusoe 27 Skandal 04. Talcott DeAnna Bratnie dusze Do samego nieba HśÂasko Marek Felietony i recenzje Quentin Patrick CzśÂowiek w matni |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Kto wie, czy to byłem ja, czy nie? I czy to ważne? Nie wiem, dlaczego suknia ciotki Milly miałaby mieć z nami coś wspólnego. Szczerze mówiąc, mało ważne. Kocham cię, Shelly, i wierzę że ty również mnie kochasz. Naprawdę cię kocham. Popatrzyła na mężczyznę, który tak niespodziewanie odmienił jej życie. Księgowy! W garniturze! Nie takiego męża sobie wymarzyłam. Ja też nigdy nie przypuszczałem, że zakocham się w kobiecie, która nosi takie okropne ciuchy zachichotał Mark. Naprawdę cię kocham powtórzyła Shelly i przymknęła oczy. Rankiem, w dniu swego ślubu, Shelly nie mogła usiedzieć na miejscu. Jej matka zachowywała się jeszcze gorzej, drepcząc koło niej i wzdychając. Nie mogę uwierzyć, że moja córeczka wychodzi za mąż powtarzała. Shelly powstrzymywała się, żeby jej nie przypomnieć, że jeszcze miesiąc temu marzyła wręcz, żeby córka wstąpiła w związek małżeński. Gdyby nie było tu Jill, Shelly pewnie straciłaby głowę. Teraz wkładała suknię w swoim dawnym dziecinnym pokoju na górze. Jill przyjrzała się jej uważnie. No i co? Shelly przygładziła koronki sukni. W oczach Jill pojawiły się łzy. Aż tak zle? zapytała Shelly z udanym przerażeniem. Jesteś piękna wyszeptała Jill. Kiedy Mark cię zobaczy, nie będzie mógł uwierzyć własnym oczom. Naprawdę? Shelly była zła, że czuje się aż tak niepewnie, ale tego dnia wszystko musiało być doskonałe. Była szaleńczo zakochana i wystarczająco szalona, aby pozwolić matce zaplanować wesele. Wystarczająco szalona, aby w ogóle zgodzić się na wesele. Gdyby to zależało od niej, po prostu by uciekli. Ale zarówno Mark, jak i matka chcieli wesela. A więc Shelly się zgodziła. Mark i mama przeforsowali większość swoich pomysłów. Shelly chciała wynająć klaunów do zabawiania gości, ale matka uznała to za idiotyzm. Shelly nie znosiła również białych weselnych tortów. Proponowała płonący placek z wiśniami, ale Mark obawiał się ognia, więc ze względów bezpieczeństwa zgodziła się na tradycyjny tort przystrojony różami. Nagle rozległo się pukanie do drzwi i do pokoju weszła rozpromieniona ciotka Milly. Przywitała się z Jill i przyjrzała Shelly. Widzę, że suknia zadziałała. Zadziałała zgodziła się Shelly. Kochasz go? Wystarczająco mocno, aby zjeść weselny tort! Milly roześmiała się i usiadła na łóżku. Posiwiała, lecz jej niebieskie oczy wciąż były pełne życia. Nie wyglądała na swoje więcej niż siedemdziesiąt lat. Nagle ujęła ręce Shelly. Denerwujesz się? Shelly skinęła głową. Ja też się denerwowałam, chociaż w głębi serca wiedziałam, że dobrze robię, wychodząc za Johna. Ja czuję to samo w stosunku do Marka. Ciotka uścisnęła ją mocno. Będziesz bardzo szczęśliwa, moja droga powiedziała. Godzinę pózniej Shelly i Mark stali przed obliczem pastora Johnsona, który znał Shelly od dziecka. Uśmiechnął się ciepło, po czym poprosił dziewczynę, aby powtórzyła słowa przysięgi. Shelly popatrzyła na Marka. Wszystko inne gdzieś odpłynęło. Ciotka Milly. Jill. Mama. Byli tylko oni dwoje. Widząc miłość w oczach Marka, poczuła nagle przypływ radości. Wiedziała, że w jej oczach odbija się takie samo uczucie. Pózniej nie pamiętała, czy wypowiedziała słowa przysięgi głośno. Płynęły prosto z jej serca. Znalezli się w tym miejscu dzięki siłom, których żadne z nich do końca nie pojmowało. Shelly nie była całkiem pewna, czy to właśnie ślubna suknia była za to odpowiedzialna, ale to nie miało znaczenia. Byli tutaj, gdyż się kochali. Nie wiedziała dokładnie, kiedy to się stało. Być może wtedy na plaży, kiedy Mark po raz pierwszy ją pocałował? Ich miłość zaczęła się od małej iskierki, a przerodziła się w płomień. Stali tu teraz przed Bogiem i rodziną, obiecując sobie miłość aż do śmierci. Miłość. Wspólne troski. Powszedni dzień. Tylko tyle? Aż tyle! [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||