Home
Burroughs, Edgar Rice Tarzan 02 The Return of Tarzan
Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm)
Saga rodu Michorowskich 02 CĂłrka Michorowskich RohĂłczanka Anna
H Beam Piper Fuzzy 02 Fuzzy Sapiens v2.0 (lit)
09.Carson Aimee Wszystko po raz pierwszy
Foster, Alan Dean Catechist 03 A Triumph of Souls
Lowcy_meteorow
Bialolecka_Ewa_ _Kamien_na_szczycie .
Felicjan SśÂ‚awoj SkśÂ‚adkowski Strzć™py meldunków (1988)
135 Power Elizabeth Pamić™tny rejs
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    idiotka (rany, czemu o tym nie pomyślałam?), ale dość szybko udało nam się znalezć
    odpowiedz.
    Niestety, nie była tak dobra, jak się spodziewałam. Właściwie okazała się najgorsza,
    jaka być mogła.
    Kiedy wszystko zaczęło się układać i zdawało się wracać do ustalonego wcześniej
    trybu - zupełnie się załamałam, okazało się bowiem, że błękitny księżyc, najrzadszy
    podczas pełni, który pojawia się tylko co jakieś trzy do pięciu lat i jest jedyną okazją,
    bym mogła cofnąć się w czasie, ma pojawić się... jutro.
    - Wciąż nie mogę uwierzyć - powtarzam, wysiadając z samochodu, kiedy Ava
    wrzuca do parkometru rządek trzymanych w dłoni ćwierćdolarówek. - Myślałam, że to
    po prostu kolejna pełnia, nie wiedziałam, że jest jakaś różnica i że ta błękitna pojawia
    się tak rzadko. Co ja mam zrobić?
    Ava zamyka portfel i spogląda na mnie.
    - Cóż, wygląda na to, że masz trzy wyjścia.
    Zaciskam wargi, nieprzekonana, że chcę znać którekolwiek z nich.
    - Możesz nie robić nic, tylko siedzieć i patrzeć, jak wszystko, co kochasz i na czym
    ci zależy, rozpada się na kawałki. Możesz też naprawić jedną rzecz kosztem innych. A
    możesz również powiedzieć mi, o co dokładnie w tym chodzi, a ja spróbuję ci pomóc.
    Patrzę na Avę - ubraną znowu w codzienny strój, sprane dżinsy, srebrne
    pierścionki, białą bawełnianą tunikę i brązowe skórzane klapki. Zawsze była do mojej
    dyspozycji, zawsze gotowapomóc, nawet kiedy ja nie zdawałam sobie sprawy, że
    potrzebuję pomocy. Nawet wtedy, gdy nie chciałam jej wierzyć (a jeśli mam być
    szczera, zachowywałam się paskudnie), Ava czekała cierpliwie, aż zmienię zdanie i
    przyjdę. Nigdy nie brała do siebie mojego zachowania, nigdy nie odmówiła mojej
    prośbie i nie ignorowała mnie tak jak ja ją. Od kiedy się znamy, cały czas mogę na nią
    liczyć, jakby była moją starszą, parapsychologiczną siostrą. A teraz właściwie mam
    tylko ją, tylko jej mogę zaufać. Jedynie Ava jest bliska poznania prawdziwej mnie - i
    większości moich tajemnic. A w świetle wszystkiego, czego się właśnie dowiedziałam,
    nie mam innego wyboru, jak jej zaufać. Sama na pewno sobie nie poradzę, choć
    miałam taką nadzieję.
    - No dobrze - kiwam głową, przekonując siebie, że może nie powinnam, ale nie
    mam innego wyjścia. - Powiem ci, co musisz zrobić.
    Idziemy ulicą, a ja opowiadam Avie, co widziałam w krysztale tamtego dnia.
    Staram się wyjaśnić tak dużo, jak to możliwe, unikając słowa na N - muszę dotrzymać
    danej Damenowi obietnicy, że nigdy nikomu nie powiem o naszej nieśmiertelności.
    Aatwiej mi zdradzić Avie tylko to, że Damen będzie potrzebował antidotum, by
    poczuć się lepiej, a potem  specjalnego czerwonego napoju energetycznego", by
    odzyskać siły. Wyjaśniam jej, że stanęłam przed wyborem: być z miłością mojego życia
    czy uratować cztery życia, które nigdy nie powinny były się skończyć.
    Kiedy zatrzymujemy się przed sklepem, w którym pracuje Ava - tym, który mijałam
    setki razy, ale poprzysięgłam sobie nie wchodzić do środka - spogląda na mnie, jakby
    chciała coś powiedzieć, ale szybko zamyka usta. Kilka razy powtarza ten sam ruch, aż
    w końcu się odzywa:
    - Ale to już jutro, Ever! Możesz odejść tak szybko?
    Wzruszam ramionami, czuję jednak skurcz w żołądku, kiedy słyszę te słowa głośno
    wypowiedziane. Wiem też, że nie mogę czekać kolejnych trzech czy pięciu lat, kiwam
    więc głową z udawaną pewnością, patrzę na Avę i odpowiadam:
    - I dlatego właśnie chciałabym, żebyś pomogła mi przygotować antidotum, a potem
    podać je Damenowi razem z ełik... - urywam, mając nadzieję, że nie zauważy pomyłki
    - ...razem z jego napojem energetycznym, żeby poczuł się lepiej. Teraz, kiedy już
    potrafisz wejść do domu Damena, na pewno znajdziesz sposób, żeby... No nie wiem,
    dolać mu odtrutkę do drinka czy coś podobnego. - Wiem dobrze, że to kiepski plan,
    ale muszę sprawdzić, czy zadziała. - A potem, kiedy już wróci dawny Damen, możesz
    wyjaśnić mu wszystko i podać czerwony napój.
    Ava patrzy na mnie z tak nieokreślonym wyrazem twarzy, że nie jestem pewna, jak
    zareagować, więc mówię dalej:
    - Wiem, że pewnie wszystko to wygląda, jakbym działała przeciwko niemu, ale tak
    nie jest. Naprawdę. A właściwie to jest bardziej niż możliwe, że twoje działania nie
    będą konieczne. Prawdopodobnie jeśli wrócę do swojego dawnego życia, wszystko
    inne też się cofnie.
    - To właśnie widziałaś? - pyta łagodnym, cichym głosem.
    - Nie, to tylko teoria. - Potrząsam głową. - Ale myślę, że ma sens. Zresztą nie
    potrafię wyobrazić sobie innego rozwiązania. Dlatego mówię ci to wszystko tylko na
    wszelki wypadek, bo raczej nie będzie konieczne. Możliwe też, że nawet nie będziesz
    pamiętała tej rozmowy, jakby ona nigdy się nie odbyła. Nie będziesz też pamiętać o
    moim istnieniu. Jednak gdybym się myliła choć jestem prawie pewna, że tak nie jest -
    na wszelki wypadek muszę mieć plan awaryjny. Rozumiesz, w razie czego mamroczę,
    zastanawiając się, czy próbuję przekonać ją czy siebie.
    Ava chwyta mnie za rękę i patrząc ze współczuciem, mówi:
    - Postępujesz właściwie. I masz szczęście. Niewiele osób dostaje szansę, by wrócić.
    Patrzę zdziwiona, uśmiechając się:
    - Niewiele?
    - No dobrze, nikt mi nie przychodzi do głowy tak od razu.
    Odwzajemnia uśmiech.
    Choć obie żartujemy, to kiedy spoglądam na nią znowu, mówię poważnym głosem:
    - Ale tak serio, po prostu nie mogę znieść myśli, że Damenowi coś się stanie. Po
    prostu bym umarła, gdybym się o tym dowiedziała, a to by była moja wina...
    Ava pocieszająco ściska moją dłoń i otwiera drzwi do sklepu, wprowadzając mnie
    do środka i szepcząc:
    - Nie martw się. Możesz mi zaufać.
    Idę za nią, mijając kolejne półki z książkami i płytami CD, cały zakątek poświęcony
    figurom aniołów, a potem automat, który podobno fotografuje ludzkie aury.
    Podchodzimy do lady, za którą starsza pani z długim, siwym warkoczem czyta
    książkę.
    - Nie wiedziałam, że dzisiaj pracujesz. - Odkłada książkę i patrzy na nas, zwracając
    się do Avy.
    - Bo nie pracuję. - Uśmiecha się Ava. - Ale moja przyjaciółka Ever - kiwa głową w
    moją stronę - chciałaby skorzystać z naszego pokoju.
    Starsza pani przygląda mi się uważnie, wyraznie próbując zobaczyć moją aurę i
    poczuć emanującą ze mnie energię, a gdy nic nie może wyczuć, rzuca Avie pytające
    spojrzenie. Ale ona znów się uśmiecha i tylko kiwa głową, jakby sygnalizowała, że
    jestem godna wejść do tajemniczego  pokoju", czymkolwiek on jest.
    - Ever? - pyta kobieta, palcami sięgając do szyi i dotykając wiszącego tam
    naszyjnika z turkusem.
    Z kamieniem, który jak dowiedziałam się niedawno, z konieczności studiując
    własności minerałów i kryształów na laptopie w Summerlandzie - już od setek lat jest
    używany jako amulet, mający uzdrawiać i chronić. A ze sposobu, w jaki nieznajoma
    wypowiedziała moje imię, oraz z podejrzliwego spojrzenia, nawet nie czytając jej
    myśli, wnioskuję, że zastanawia się, czy przypadkiem nie musi chronić się przede mną.
    Waha się przez chwilę, patrząc to na mnie, to na Avę, aż w końcu koncentruje wzrok
    już tylko na mnie i mówi:
    - Jestem Lina.
    I tyle. %7ładnego potrząsania dłoni ani powitalnego uścisku. Po prostu podaje swoje
    imię i rusza w kierunku drzwi, odwracając wiszącą na nich tabliczkę z OTWARTE na
    WRACAM ZA 10 MINUT. Potem gestem wskazuje, byśmy poszły za nią krótkim
    korytarzem do lśniących fioletem drzwi na końcu.
    - Mogę spytać, o co chodzi? - Grzebie w kieszeni, szukając kluczy, wciąż
    niepewna, czy powinna nas wpuścić do środka.
    Ava gestem daje mi do zrozumienia, że to ja powinnam mówić. Nabieram więc
    powietrza i wkładam rękę do kieszeni moich dopiero co unaocznionych dżinsów, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.