Home
Antologia 'Dawka Milosci'
Antologia Baśnie
Gordon Abigail Wiosna w sercu
49 Pan Samochodzik i Pruska Korona Sebastian Miernicki
Krentz Jayne Ann Przygoda na Karaibach(1)
Jack Challem The food mood solution John Wiley & Sons 2007
Modean Moon Aleksandra
Auntie's Young Lovers by Donna Allen
Denise A Agnew [Daryk World 03] Daryk Craving (pdf)
Bailey Rachel Cena namić™tnośÂ›ci
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • commandos.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    mówić o Sibby. Gehenna? No co wy.
    - Czy coś powiedziała? - zapytał student okularnik Mężczyzna odparł:
    - Wyraziła tylko swoją wdzięczność, że jest tu z nami. Miranda omal nie prychnęła.
    Student brodacz zapytał:
    - Czy będziemy mogli ją zobaczyć?
    - Kiedy dojdzie do przekazania.
    Studenci odeszli rozanieleni, a Miranda uznała, że to była najdziwniejsza rzecz, jaką
    widziała w życiu.
    Ale to dowodziło, że Sibby nic nie grozi. Ci ludzie najwyrazniej ją czcili. Co
    oznaczało, że pora się...
    - Tak właściwie to dlaczego mówią na niego Ogrodnik? - Sekciara zapytała Byrona.
    - Bo jest dobry w wyrywaniu różnych rzeczy.
    - Rzeczy?
    - Zębów, paznokci. Stawów. W ten sposób skłania ludzi do mówienia. Musi poszukać
    Sibby.
    Miranda zeskoczyła z drzewa do sąsiedniego ogródka i stwierdziła, że patrzy w wylot
    lufy automatycznego karabinu.
    6
    Do góry - powiedział student okularnik - Ręce, znaczy.
    Miranda zrobiła, o co prosił, bo jemu samemu tak latały ręce, że bała się, że postrzeli
    ja niechcący.
    - Kim jesteś? Co tu robisz? - zapytał drżącym głosem.
    - Chciałam tylko na nią zerknąć - odparłam mając nadzieję, że wypowiadam to
    odpowiednim tonem.
    Zmrużył oczy.
    - Skąd wiedziałaś, że ona tu jest?
    - Ogrodnik o nie wspominał, ale nie wiedziałam dokładnie, gdzie jest, więc wlazłam
    na drzewo.
    - Z którego bractwa jesteś?
    Wiedziałam, ze to skończy się łzami. I co teraz, mądralo? Miranda uniosła brew i
    zapytała.
    - A z którego bractwa ty jesteś ? - I dodała dla lepszego efektu - Na pewno
    zapamiętałabym takiego faceta, gdybym go widziała.
    Podziałało! Zobaczyłam, że przełknął ślinę; jego jabłko Adama podjechało w górę i
    opadło. Pomyślałam, że już nigdy nie zwątpię w Jak zdobyć - i pocałować! - faceta.
    - Ja też bym cię zapamiętał - stwierdził okularnik. Uraczyła go dawką uroczego
    uśmiechu i zobaczyła, że jabłko Adama znów podskakuje.
    - Nie zastrzelisz mnie, jeśli podam ci rękę? Roześmiał się i opuścił karabin.
    - Nie. - Wciąż się śmiejąc, wyciągnął rękę. - Jestem Craig.
    - Cześć, a ja jestem Miranda - powiedziała, chwytając jego dłoń. Po czym sprytnym,
    bezgłośnym przerzutem przewróciła go na plecy i ogłuszyła.
    Przez sekundę patrzyłam osłupiała na swoją dłoń. Z całą pewnością nigdy wcześniej
    tego nie robiłam. I to było zajefajne.
    Jeśli już uparłaś się, żeby być idiotką i zaryzykować wszystko, to możesz zrobić to, po
    co tu przyszłaś. No wiesz, zamiast gapić się na gościa, którego znokautowałaś. Schyliła się i
    szepnęła mu do ucha:
    - Przepraszam. Wez trzy aspiryny na ból głowy, kiedy się ockniesz. Na pewno pomogą.
    - Zaczęła się skradać pod ścianą domu.
    Któreś okno musiało być otwarte, bo tutaj, z tak bliska, słyszała głosy. Mężczyzna,
    który przedtem był na dworze, zapytał:
    - Wygodnie ci? I odpowiedz Sibby:
    - Nie. Nie podoba mi się ta kanapa. Nie do wiary, że to najładniejsze pomieszczenie w
    domu. Wygląda jak pokój u babci. He, he.
    Idąc za głosem Sibby, Miranda stanęła wreszcie pod jednym z okien i przez szparę w
    granatowych zasłonach zajrzała do salonu. Były w nim staroświecka sofa, fotel i stolik do
    kawy. Sibby siedziała bokiem do Mirandy, a przed nią stał talerz z ciastkami. Wyglądała na
    całą i zdrową. Mężczyzna siedział na kanapie i mówił do Sibby z uśmiechem:
    - Więc gdzie mamy cię podrzucić? Sibby wzięła ciastko i zjadła je.
    - Powiem wam pózniej. Mężczyzna wciąż się uśmiechał.
    - Chciałbym wiedzieć, żeby zaplanować trasę. Ostrożności nigdy za wiele.
    - Bogowie, mamy jeszcze parę godzin do odjazdu. Chciałabym pooglądać telewizję.
    Miranda usłyszała, że serce mężczyzny przyspiesza; zobaczyła, jak zacisnął pięść, ale
    wciąż lekkim tonem powiedział:
    - Oczywiście. - Po czym dodał: - Jak tylko mi powiesz, dokąd mamy cię zawiezć. Sibby
    spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami.
    - Głuchy jesteś czy co? Powiedziałam, że dowiesz się pózniej.
    - Lepiej mi powiedz, bo inaczej będę musiał sprowadzić kogoś innego. Kogoś trochę
    mniej łagodnego.
    - Okej. Ale kiedy będę czekać, mogę pooglądać telewizję? Macie kablówkę? Bogowie,
    jeśli nie macie MTV, to będę naprawdę wkurzona.
    Mężczyzna wstał z taką miną, jakby miał ochotę coś połamać, ale nagle odwrócił się
    do drzwi. Miranda usłyszała kroki w korytarzu, a z nimi znajomy rytm cza - czy. Dwie
    sekundy pózniej do pokoju wpadł sierżant Caleb Reynolds. Widzisz? Sibby nic nie grozi.
    Policja tu jest. Zmywamy się. Sierżant Reynolds powiedział do mężczyzny:
    - Dlaczego to trwa tak długo?
    - Nie chce mówić.
    - Na pewno zmieni zdanie. Jego serce przyspieszyło. Sibby spojrzała na niego.
    - Kim jesteś? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.