Home Redfield James Dwunaste wtajemniczenie Godzina decyzji Noel Alyson NieĹmiertelni 02 BĹÄkitna godzina Cabot Meg PamiÄtnik KsiÄĹźniczki 08 KsiÄĹźniczka w rozpaczy Anthony, Piers Cluster 5 Viscous Circle Philip K.Dick Ubik Cartland Barbara Zagrośźone dziedzictwo L Frank Baum Oz 06 The Emerald City of Oz Adams Douglas 02 Restauracja na kośÂcu wszechśÂwiata J.R.R.Tolkien Hobbit, czyli tam i z powrotem Historia literatury rosyjskiej cz. 3 |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] machając mu przed oczami usmarowaną krwią pięścią - jeśli natychmiast nie powiesz nam, jak stąd wyjść. Jak Paul odpowiedziałby na tę interesującą grozbę, nie dowiedziałam się nigdy. A to dlatego, \e usłyszałam mile znajomy głos, wołający mnie po imieniu. Odwróciłam się. W moją stronę przez mgłę biegł Jack. Przewiązany w pasie sznurem. - Suze - zawołał. - Chodz szybko! Ta zła pani duch, przed którą mnie ostrzegałaś, przecięła twój sznur, a teraz oboje z tym drugim duchem znęcają się nad ojcem Dominikiem! - Przystanął, popatrzył na Jesse'a, który nadal trzymał zakrwawionego Paula i powiedział zaintrygowany: - Paul? Co ty tutaj robisz? Minęła chwila. Jedno uderzenie serca - jeśli miałabym serce, ale, oczywiście, nie miałam. Nikt się nie poruszył. Wszyscy wstrzymali oddech. Nikt nawet nie mrugnął. W końcu Paul odezwał się, patrząc na Jesse'a: - Po\ałujesz tego. Rozumiesz? Postaram się, \ebyś po\ałował. Jesse tylko się zaśmiał, bez śladu rozbawienia, mówiąc: - Proszę bardzo. Odrzucił Paula na bok, jak zu\ytą chusteczkę, podszedł do mnie i ujmując mnie za nadgarstek, pociągnął w stronę Jacka. - Zabierz nas do nich - zwrócił się do chłopca. A Jack, wsunąwszy dłoń w moją rękę, zastosował się do tej prośby, nie oglądając się na brata. Ani razu. Co wyjaśniło mi niemal wszystko, z wyjątkiem tego, co naprawdę chciałam wiedzieć: A mianowicie kim - czy te\, mo\e stosowniej, czym - jest Paul Slater? Nie miałam jednak czasu na rozwikłanie tej zagadki. Według zegarka ojca Dominika została mi zaledwie minuta na powrót do ciała, w przeciwnym razie mogło się okazać, \e ju\ \adnego nie mam... co postawiłoby mój udział w jesiennych zajęciach klasy jedenastej pod znakiem zapytania. Otwór na szczęście nie znajdował się daleko od miejsca, w którym staliśmy. Kiedy pochyliłam się nad nim, nigdzie nie mogłam dostrzec ojca Dominika. Słyszałam odgłosy walki - brzęk tłuczonego szkła, odgłos spadających na podłogę cię\kich przedmiotów, trzask drewna. Widziałam równie\ swoje ciało rozciągnięte na dole, jakbym spała, i to tak głęboko, \e cały ten zgiełk nie robił na mnie wra\enia. Ani drgnęłam. Droga w dół wydawała mi się teraz du\o dłu\sza ni\ do góry. Odwróciłam się do Jacka. - Idz pierwszy - powiedziałam. - Opuścimy cię na linie... Obaj z Jesse'em krzyknęli jednocześnie: - Nie! A potem poczułam, \e spadam. Naprawdę. Ni\ej i ni\ej, i chocia\ nie widziałam za wiele, zauwa\yłam jednak, na czym wyląduję i, wierzcie mi, nie cieszyła mnie myśl, \e rozbiję sobie... Tak się jednak nie stało. Zupełnie jak w snach, w których się spada, w momencie upadku otworzyłam oczy i zobaczyłam twarze Jesse'a i Jacka nad krawędzią otworu, który ojciec Dominik wyczarował swoją recytacją. Znowu byłam w swoim ciele. W jednym kawałku. Przekonałam się o tym, sięgając w dół, \eby sprawdzić, czy nadal mam nogi. Miałam. Wszystko działało. Nawet guz na czole znowu zaczął mnie boleć. A kiedy w sekundę pózniej figura Marii Dziewicy - tej, o której Adam mówił, \e płacze krwawymi łzami - spadła mi na brzuch, có\, to tak\e mocno zabolało. - Tam jest - wrzasnęła Maria de Silva. - Bierz ją! Słowo daję, mam dość ludzi, zwłaszcza martwych ludzi, którzy usiłują mnie zabić. Paul ma rację: lubię dobre uczynki. Nic nie robię, tylko staram się pomóc ludziom i co dostaję w zamian? Statuetką Marii Dziewicy w okolice pępka. To nie jest w porządku. Chcąc okazać, jak bardzo nie w porządku, podniosłam rzezbę, wstałam i złapałam Marię za tył sukni. Przypominając sobie zapewne nasze ostatnie spotkanie, usiłowała uciec. Za pózno. - Wiesz, Mario - odezwałam się tonem towarzyskiej pogawędki, potrząsając nią za falbany, tak jak rybak potrząsa wielkim pstrągiem - takie dziewczyny jak ty działają mi na nerwy. Nie chodzi tylko o to, \e wysługujesz się facetami, \eby odwa- lali za ciebie brudną robotę. Wkurza mnie to, \e ci się wydaje, \e jesteś lepsza, bo pochodzisz z rodu de Silva. Poniewa\ to jest Ameryka. - Złapałam garść jej lśniących, czarnych loków. - A w Ameryce wszyscy jesteśmy równi, bez względu na to, czy nazywamy się de Silva, czy Simon. - Tak? - krzyknęła Maria, rzucając się na mnie z no\em. Najwyrazniej zdołała go odzyskać. - Có\, chcesz wiedzieć, co mnie denerwuje w tobie? Myślisz, \e tylko dlatego, \e jesteś mediatorką, jesteś lepsza ode mnie. No, w tym momencie szlag mnie trafił. - Nie, to nieprawda - wycedziłam, uchylając się przed ciosem no\a. - Nie uwa\am, \e jestem lepsza od ciebie, poniewa\ jestem mediatorką, Mario. Myślę, \e jestem lepsza, bo w \yciu nie zgodzę się poślubić kogoś, kogo nie kocham. W mgnieniu oka unieruchomiłam jej rękę na plecach. Nó\ upadł z brzękiem na podłogę. - A nawet gdyby tak było, nie kazałabym nikogo mordować po to, \eby móc wyjść za kogoś innego. Poniewa\... - Mocno trzymając ją za włosy drugą ręką, pchałam ją w stronę barierki przy ołtarzu - ...wierzę, \e podstawą udanego związku jest komunikacja. Gdybyś więcej rozmawiała z Jesse'em, do tego, co się teraz dzieje, w ogóle by nie doszło. Chodzi o to, \e to jest twój prawdziwy problem, Mario. Ktoś musi mówić. A ktoś inny musi słuchać. Widząc, co chcę zrobić, Maria wrzasnęła: - Diego! Za pózno. Zdą\yłam ju\ grzmotnąć jej buziunią o poręcz przy ołtarzu. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||