Home
McMahon Barbara Romans z szejkiem 07 Spotkanie na pustyni
Krzyszton„_Barbara_ _Kapitan_Derko_ _Czlowiek_w_czarnym_kapeluszu
01. Bretton Barbara Blaski i cienie Hollywood Tylko ty
Dunlop Barbara Gorący Romans 959 Gra pozorów
Barbara Rybałtowska Bez pożegnania 02 Szkoła pod baobabem
Chmielewska, Joanna Skradziona kolekcja
LA Banks Huntress 10 The Darkness
Jacques Philippe Szukaj pokoju i
Korecka Halina Gniazdo
Howard Robert E. Conan i Skarb Tranicosa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    powoli ruszył w kierunku swoich apartamentów.
    Alwina leżała w ciemności nie mogąc zasnąć. Tak wiele
    się wydarzyło w ciągu ostatniego dnia. Wydawało jej się, że
    do powrotu księcia była pogrążona we śnie. Wraz z jego
    powrotem wszystko nabrało życia i znaczenia. Ona sama także
    jakby na nowo obudziła się do życia.
    - On wrócił, wrócił - mówiła do siebie. - Boże, spraw,
    żeby pozostał tu jak najdłużej!
    Chciała go zapytać, co robił w Londynie, lecz brakowało
    jej odwagi. Kiedy wieczorem mówił, że chce się wcześniej
    położyć, pomyślała, że zapewne spędził czas w towarzystwie
    jakiejś pięknej kobiety, która go oczarowała i przyciągnęła do
    siebie w jakiś nie znany jej zupełnie sposób. Była ciekawa, o
    czym ze sobą rozmawiali i czy książę prawił jej komplementy.
    Może nawet przy pożegnaniu wziął ją w ramiona i pocałował.
    Alwina nie miała pojęcia, co to właściwie znaczy. Była
    jednak przekonana, że pocałunek księcia jest na pewno
    wspaniałym przeżyciem.
     Może to coś podobnego do muśnięcia słonecznych
    promieni - mówiła do siebie - a może jakieś inne radosne
    rozpierające piersi uczucie".
    Pocałowała księcia w rękę, ponieważ nie potrafiła
    słowami wyrazić mu swojej wdzięczności za wszystko, co dla
    niej uczynił od czasu swojego powrotu do domu. Była mu też
    wdzięczna za radość, z jaką służący znów poruszali się po
    domu, za spokój i nadzieję w oczach rencistów, za
    zadowolenie farmerów mogących przystąpić do odnawiania
    zabudowań gospodarczych oraz kupna bydła.
    - Jak to możliwe, że jeden mężczyzna niczym Bóg
    odmienił wszystko w ciągu jednego dnia? - zapytywała samą
    siebie.
    Alwinie zdawało się, że książę promieniuje jakimś
    niewidzialnym światłem i czego tylko dotknie, wszystko
    rozkwita.
    - On jest wspaniały, naprawdę wspaniały! - szeptała.
    Nagle poczuła, jakby do jej myśli i do pokoju wślizgnął
    się podstępny wąż i usłyszała przekleństwa, jakimi Jason
    obrzucał księcia. Zadrżała przypominając sobie wściekły
    wyraz oczu i nienawiść, z jaką o nim mówił. Od tamtej pory
    bała się wejść do biblioteki, pamiętając ponurą atmosferę, w
    jakiej odbyła się ich rozmowa.
    - On zrobi księciu coś złego przy pierwszej okazji -
    powiedziała do siebie w przekonaniu, że Jason pragnie jego
    śmierci, by zostać szóstym księciem Harlington.
    Ta myśl wprawiła ją w przerażenie. Była pewna, że gdyby
    Jason został księciem, nie byłoby mowy o jakichkolwiek
    ulepszeniach w majątku. Rozrzucałby tylko pieniądze w
    Londynie na hulanki i zabawy lub spędzałby czas na zamku w
    podejrzanym towarzystwie.
     To się nigdy stać nie może!" - pomyślała i zaczęła się
    modlić.
    - Boże, miej księcia w swojej opiece! - prosiła. - Nie
    pozwól, aby kuzyn Jason zrobił mu coś złego!
    W czasie modlitwy przyszła jej do głowy myśl, która
    sprawiła, że aż zdrętwiała ze zgrozy i przerażenia. Kiedy rano
    spotkała w domu Jasona, szedł on właśnie od strony
    książęcych apartamentów. Zastanawiała się wówczas, czemu
    dyżurujący w holu lokaje nie powiedzieli jej, że w domu jest
    ktoś obcy. Nagle pojęła, że nie zrobili tego, ponieważ w ogóle
    nie mieli pojęcia o jego obecności.
    Ponieważ Jason tak często przebywał tu w dzieciństwie i
    w czasach młodości, znał zamek równie dobrze jak jej brat
    Ryszard. Wiedział, że do zamku można wejść nie tylko przez
    drzwi frontowe. Alwina przypomniała sobie teraz, jak Ryszard
    razem z kuzynem Iwarem wspinali się często na szczyt starej
    wieży, aby popisać się swoją zręcznością.
    Była to średniowieczna wieża z topornie obciosanych
    kamieni, po których można się było bez większego trudu
    wspiąć na górę. Kiedy była jeszcze bardzo małą dziewczynką,
    jej brat i Jason ścigali się, kto pierwszy wejdzie na
    wierzchołek wieży. Niczym echo z dawnych czasów usłyszała
    głos Ryszarda, gdy wołał:
    - Wygrałem! Przegrałeś, Jasonie! Jesteś mi winien
    torebkę słodyczy!
     W taki właśnie sposób Jason musiał dostać się do zamku
    - pomyślała. - Tylko jaki miał w tym cel? Oto jest pytanie".
    Jednak natychmiast po zadaniu tego pytania znalazła
    odpowiedz i przerażona wyskoczyła z łóżka.
    ROZDZIAA 7
    Idąc po omacku, bo nie było czasu, żeby zapalić świecę,
    Alwina wybiegła z sypialni i skierowała się w stronę
    apartamentów książęcych znajdujących się w innym skrzydle
    zamku. Odległość była spora, lecz popędzana strachem biegła
    bardzo szybko. Dopiero kiedy znalazła się przy drzwiach,
    zatrzymała się zdyszana. Potem nacisnęła klamkę i weszła do
    niewielkiego holu, za którym znajdowały się apartamenty
    zajmowane przez księcia.
    Tylko jedna świeca paliła się w holu, lecz wystarczyło
    światła, żeby odnalezć drzwi sypialni księcia. Otworzyła je, a
    kiedy weszła do środka nie pukając, przekonała się, że zasłony
    w pokoju są odsłonięte, a księżycowy blask przenika do
    wnętrza. Spojrzała w stronę łoża, lecz zwieszające się nad nim
    zasłony stwarzały wrażenie, jakby w nim nikogo nie było.
    Myśl, że książę już leży nieżywy, sprawiła, że poczuła w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.