Home
Dean Cameron Candace Steele 01 PĹ‚omienne Pragnienie (nieof.)
04. Talcott DeAnna Bratnie dusze Do samego nieba
Nigel Cawthorne śąycie erotyczne wielkich dyktatorów
William R. Forstchen Crystal Warriors 1 Crystal Warriors
154. Flynn Christine Radosne śÂ›wić™ta
Julian Apostata Lsty
Bialolecka_Ewa_ _Kamien_na_szczycie .
Anonimo Il Novellino
Tolkien_J_R_R_ _Silmarillion
Balzac Honore Dwaj poeci
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • commandos.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    udział w obu nieszczęściach.
     Dlaczego? Kto?  Charity spojrzała na nią uważnie. Może uda jej się znalezć autora listów
    dzięki Venetii? Ktoś, kto szerzył tamte plotki, mógł również napisać oba listy.
     Nie mam pojęcia. Nikt przecież nie mówił o tym wprost. Były tylko aluzje... i szepty, które
    milkły, gdy się zbliżałam. Ale ja wiedziałam, o czym mówią. Nawet Ashford je słyszał.  Gdy
    wspomniała o mężu, na jej ustach pojawił się ciepły uśmiech.  Biedny George. Najbardziej
    flegmatyczny z mężczyzn, a prawie wdał się w bójkę na pięści w swoim klubie właśnie z tego powodu.
    Zawsze był przyjacielem Simona.
     To ładnie z jego strony. Uważam, że tamtemu należało się solidne lanie za roznoszenie plotek.
     Nie sądzę, żeby to było złośliwe z jego strony. Powtarzał tylko to, co usłyszał. To nie on je
    rozpuścił.
     No to kto?  Nie wiem.  Azy napłynęły nagle do oczu Venetij odwróciła wzrok.  To wszystko
    było okropne dla Simona. Dlatego tak często wybiera samotność, dlatego często bywa ponury. Jestem
    pewna, że te bezpodstawne podejrzenia musiały go ranić. Ale robił dobrą minę do złej gry i ż y ł dalej,
    lekceważąc je. I spoglądał na wszystkich wyniośle.  Westchnęła.  Nawet teraz słyszę czasami, jak
    ludzie rozmawiają o jego przeszłości, podobno pełnej skandali...
    Oczy Charity miotały błyskawice, dłonie zacisnęły się w pięści.
     Nie radziłabym nikomu, żeby pisnął do mnie choć słowo na ten temat, jeśli nie chce mieć
    podbitych oczu!
     Wierzę, że byłabyś zdolna to zrobić  zachichotała Venetia.
     Czemu jednak ktoś nienawidzi Simona tak bardzo, że rozpuszcza o nim plotki? Nie mogę tego
    pojąć.
    Venetia uśmiechnęła się drwiąco.
     Simon potrafi być bezceremonialny, nie obchodzi go, co ludzie o nim myślą. Uraził niejedną
    osobę.
     Ale zniesławiać go w taki sposób!
     Tego, co zostało raz powiedziane, nie da się łatwo cofnąć. Przez wszystkie te lata historie
    przekazywane z ust do ust stawały się coraz dłuższe i bardziej mroczne. A Simon był, oczywiście, zbyt
    dumny, żeby temu przeciwdziałać.
     Oczywiście.  Charity znała go już na tyle dobrze, żeby zdawać sobie z tego sprawę.
    Znalazły się już prawie przed domem Charity, gdy zza rogu wyszedł energicznym krokiem
    mężczyzna, trzymający w dłoni laskę ze złoconą gałką. Na ich widok zatrzymał się, na jego twarzy
    pojawił się uśmiech.
     Moje panie!  wykrzyknął, podchodząc do nich i kłaniając się.  Co za miła niespodzianka.
     Panie Reed  odwzajemniła z uśmiechem powitanie Charity. Venetia, idąca obok niej, skinęła
    tylko sztywno głową, nie odzywając się ani słowem.
     Wyszedłem właśnie od pani czarującej matki, panno Emerson, Byłem wprost niepocieszony, że
    nie zastałem pani w domu. A tu los uśmiechnął się do mnie  spotkałem nie tylko panią, lecz również
    lady Ashford...  Uśmiechnął się znacząco do Venetii, która wciąż milczała i odwracała od niego wzrok.
     Nie musi nas pani sobie przedstawiać  rzekł Faraday do Charity.  Lady Ashford i ja jesteśmy
    starymi znajomymi.
    W jego oczach czaiło się wyraznie rozbawienie, którego przyczyny Charity nie rozumiała.
    Zawrócił i odprowadził obie kobiety do samego domu. Charity zauważyła, że Venetia nie przypadkiem
    ustawiła się tak, żeby Charity szła w środku, między nią a Faradayem. Zachowanie przyjaciółki wydało
    jej się dziwne. Simon oczywiście nie cierpiał Reeda, ale zachowanie Venetii wypływało chyba z czegoś
    więcej niż tylko lojalności wobec brata. Co też mogło być przyczyną antypatii Simona i jego siostry do
    Faradaya Reeda?
    Charity zamierzała właśnie wprowadzić przyjaciółkę po schodkach na górę, gdy Venetia
    zatrzymała się.
     Ja... muszę już wracać do domu  powiedziała, wskazując na swoją karetę, która przywiozła do
    domu ich zakupy i teraz czekała na nią.
    Charity popatrzyła na nią z zaciekawieniem, ale powiedziała tylko:  Dobrze. Dziękuję ci bardzo
    za pomoc w zakupach.
     Zwietnie się bawiłam  zapewniła ją szczerze Venetia.
    Gdy zamierzała odejść, Reed podskoczył do niej szybko, służąc jej uprzejmie ramieniem.
     Proszę mi pozwolić, że panią odprowadzę, lady Ashford.  Skłonił głową i poprowadził Venetię
    do eleganckiego powozu, gdy tymczasem Charity weszła po schodach i zatrzymała się przed drzwiami
    domu ciotki Ermintrudy.
     Czy przemyślała pani to, co powiedziałem tamtej nocy?  spytał Reed półgłosem.
     Nie  odparła Venetia.  Proszę, chyba nie zamierza pan naprawdę mówić o niczym George'owi,
    prawda?
    Reed uśmiechnął się zimno, otwierając przed nią drzwi karety. Dla innych wyglądał na
    uprzejmego dżentelmena, dla niej był przerażający.
     Oczywiście, że zamierzam. Chyba że udzieli mi pani niewielkiej pomocy. Myślę, że sto
    pięćdziesiąt funtów powinno wystarczyć.
     Sto pięćdziesiąt funtów!  jęknęła Venetia.  Skąd mam je wziąć?
     Zadziwiające, ile człowiek potrafi zrobić pod presją.  Reed pomógł jej wsiąść do powozu.
    Zcisnął przy tym palce młodej kobiety tak mocno, że zacisnęła wargi, żeby nie krzyknąć.  Daję pani
    tydzień, milady.
     Nie, proszę.
     Tak.  Jego głos był stanowczy, spojrzenie twarde jak kamień.
    Kareta ruszyła, a Reed odwrócił się z uśmiechem do czekającej na niego na schodach Charity.
    Dołączył do niej szybko.
     Przepraszam, że czekała pani na mnie.
     Nic nie szkodzi  zapewniła go, po czym dodała po krótkim namyśle:  Lady Ashford sprawiała
    wrażenie trochę skrępowanej.
     Owszem  potwierdził z westchnieniem Reed.  To bardzo przykre. Byliśmy niegdyś
    przyjaciółmi, ale teraz... Cóż, jest lojalną siostrą swego brata...
     Czemu lord Durę tak pana nie lubi?  spytała wprost Charity.  Nie rozumiem. Jest pan przecież
    uczciwym człowiekiem. Nawet tamtego dnia, gdy pokazałam panu list, nie skorzystał pan z okazji, żeby
    go oczerniać. Mało tego, obiecał mi pan pomóc znalezć autora tych oszczerstw.
    Reed wzruszył ramionami i rozłożył ręce.
     Nie, proszę mi powiedzieć  nie ustępowała.  Przecież musi być jakaś przyczyna. Niechże pan
    mi ją zdradzi. Durę nie chce pisnąć na ten temat słowa. Zupełnie jak gdybym była dzieckiem, któremu
    trzeba wyłącznie mówić, co ma robić, a nie dlaczego.
    Reed przyglądał jej się przez chwilę z zastanowieniem, po czym ujął ją pod ramię.
     Przejdzmy się kawałek, a opowiem pani.
    Ruszyli ulicą w kierunku, z którego Charity właśnie przyszła.
     Nie byliśmy nigdy przyjaciółmi  zaczął Reed  tylko znajomymi. Znałem lepiej Venetię... to
    znaczy, lady Ashford. Ale gdy się... poróżniliśmy, nie żywiłem do niego urazy. To Durę nie potrafił mi
    wybaczyć. Dziwne, ponieważ to on okazał się zwycięzcą. Ale gdy w grę wchodzą sprawy sercowe,
    niełatwo zachować rozsądek.
    Charity odwróciła szybko ku niemu głowę, serce zaczęło walić jej jak młotem. Poczuła nagły
    przypływ niezrozumiałego gniewu. Z trudem udało jej się zachować spokój.
     Bił się pan z Dure'em o kobietę?  spytała.
     No cóż, nie doszło do rękoczynów ani pojedynku na pistolety o brzasku czy też czegoś równie
    dramatycznego. A kobieta, o którą chodzi, nie była właściwie damą...  Zawiesił sugestywnie głos.  Ale
    byliśmy rywalami.
    A zatem tych dwóch walczyło o względy kobiety podejrzanej reputacji! Nic dziwnego, że Durę nie
    chciał jej wyjaśnić tej sprawy.
    Charity zacisnęła zęby. Do głowy przychodziły jej różne zjadliwe uwagi, którymi zamierzała
    poczęstować hrabiego Durę, gdy się z nim spotka. Oczywiście, nie powinna tego robić. Damy nie
    powinny w ogóle wiedzieć o istnieniu takich kobiet, nie mówiąc już o udzielaniu narzeczonym nagany za [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.