Home
Montgomery Lucy Maud Biała magia
0032. Monroe Lucy Grecki magnat
Gordon Lucy Zareczyny w Monte Carlo
Błękitny zamek Montgomery Lucy Maud
Lucy Monroe Sycylijska przygoda
Norton Andre Pani Krainy Mgiel
Surveillance and Censorship in UK and EU
Jerry Pournelle Falkenberg's Legion 2 Falkenberg's Legio
DośÂ‚ć™ga Mostowicz Tadeusz Bracia Dalcz i S ka tom II
McMinn Suzanne Powiesc sentymentalna 06 Milosna pulapka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    bolało ją to, że Kostia bez oporów zgodził się na wycieczkę.
    - Nie, dziękuję, mam co robić - skłamała.
    Wstała i przeszła jak najszybciej przez taras. Nie wiedziała, co będzie robić. Chcia-
    ła tylko jak najszybciej oddalić się od przyczyny swojej katastrofy.
    R
    L
    T
    ROZDZIAA SIÓDMY
    Aleksiej patrzył za Maisy. Po co w ogóle otwierał usta? Dlaczego ją tak ranił? Do-
    piero się poznali, a już traktował ją jak dziwkę.
    - Chcie Mejsi - zaczął powtarzać Kostia, a łzy same napłynęły mu do oczu.
    Aleksiej spojrzał na zaczerwienioną twarzyczkę chłopca. Zapewne była to reakcja
    na napięcie, które wyczuł.
    - Ja też chcę Maisy - powiedział.
    Maisy dotarła do tarasowych drzwi, ale ktoś zamknął je od środka. Pchnęła je bez
    skutku i popatrzyła niepewnie w ich stronę. Była blada i wyraznie przygnębiona. To wy-
    starczyło. Podszedł do niej i pokręcił głową na widok tego, co narobił.
    - Musimy porozmawiać - rzekł zmieszany. - Poproszę Marię, żeby zajęła się Ko-
    stiÄ….
    Ujął jej dłoń, ale zaraz ją cofnęła.
    - Za pózno, Aleksiej - rzuciła. - Już w ogóle nie chcę cię słuchać.
    Kostia krzyknął głośno i podbiegł do Maisy. Natychmiast wzięła go na ręce i po-
    głaskała po główce, a na Aleksieja spojrzała z wyrzutem.
    - Widzisz, co narobiłeś.
    Aleksiej tylko pokręcił głową i powiedział:
    - Jeśli chcesz rozmawiać przy Kostii, to proszę bardzo - powiedział twardo, jakby
    był na jednym ze swoich biznesowych spotkań. - Dzisiejszy ranek był wspaniały. Chcę
    więcej podobnych i pragnę, żebyś ze mną była.
    Chce, żeby z nim była. Maisy nie mogła uwierzyć własnym uszom. Tyle że dla niej
    było to zdecydowanie za mało.
    - Być może to wystarcza twoim innym roznegliżowanym - zawiesiła głos - przyja-
    ciółkom. - Ale ja potrzebuję czegoś więcej. Dlatego muszę odrzucić twoją ofertę, Alek-
    siej. Jeśli to w ogóle jest oferta...
    - Dobrze - zgodził się, a Maisy natychmiast zrzedła mina. - Powinienem był przy-
    kuć cię do łóżka i nie wypuszczać z sypialni. Ale prawda jest taka, że nie sprowadzam tu
    kobiet. Kajdanki i inne akcesoria zostały w moim mieszkaniu w Rzymie.
    R
    L
    T
    Maisy próbowała zatkać uszy Kostii.
    - Jesteś obrzydliwy - rzuciła.
    - Nie mówiłaś tak rano. I jak to możliwe, że jeszcze się rumienisz?
    - Nie zwykłam - zerknęła na chłopca - bywać w męskich sypialniach. I to bez
    ubrania.
    - Mnie takie wizyty bardzo odpowiadają. - Posłał jej pełne podziwu spojrzenie. -
    Naprawdę jesteś wspaniała.
    - Mejsi wśpaniała, Mejsi wśpaniała - zgodził się Kostia.
    Maisy westchnęła ciężko i popatrzyła w stronę pustej kuchni.
    - Nie możemy rozmawiać przy Kostii. Gdzie jest Maria?
    - Zaraz sprawdzÄ™.
    Wystarczyło, że podszedł do zamkniętych drzwi, a natychmiast pojawił się ktoś z
    ochrony i je otworzył. Kolejna chwila i Maria znów krzątała się po kuchni. Zaraz też
    zwabiła do niej Kostię, wyjmując z lodówki jego ulubiony jogurt.
    - Może przejdziemy na górę - zaproponował Aleksiej, patrząc na Maisy znacząco.
    - Nie, zostajemy tutaj.
    Aleksiej spojrzał na stół.
    - W porządku. Tutaj też będzie fajnie.
    Maisy zrobiła wielkie oczy.
    - Wydaje ci się, że...
    Roześmiał się, widząc jej minę.
    - Nie sądzisz chyba, że chcę, by moja ochrona widziała, jak szczytujesz?
    - Jesteś bardzo pewny siebie - mruknęła. - Skąd przypuszczenie, że w ogóle do te-
    go dojdzie?
    Maisy nagle wyobraziła sobie schowanych w krzakach mężczyzn.
    - Nie mogę cię do niczego zmusić, Maisy. Ale mogę zagwarantować ci orgazm.
    Wyjątkowo aroganckie słowa, ale Maisy wysłuchała ich z przyjemnością. Nie
    chciała mu zbyt szybko wybaczyć, ale tak naprawdę już w tej chwili pragnęła się z nim
    kochać.
    Jednak nie mogła, jeśli nie chciała, by złamał jej serce.
    R
    L
    T
    Ile to mogło trwać? Do następnej rozmowy? A może do następnego ranka? Wie-
    działa, że nie może na niego liczyć, jeśli idzie o trwały, pełen miłości związek.
    - Chcę z tobą być, ale musimy być racjonalni.
    - Racjonalni? - zdziwił się.
    - Kiedy Kostia się tu zadomowi, będę musiała odejść. Nie powinien myśleć, że je-
    steśmy jego rodzicami, a dajemy powody do tego, by tak się stało.
    Maisy wiedziała, że ma rację i że Aleksiej powinien się z nią zgodzić, ale miała ol-
    brzymią nadzieję, że tego nie zrobi. Milczał przez chwilę, gdyż najwyrazniej stracił
    ochotę na żarty.
    - Nie może widzieć, że okazujemy sobie uczucia - dodała.
    - Uczucia? - zdziwił się.
    - Oczywiście, wiem, że chodzi tylko o seks. Ale Kostia jest jeszcze bardzo mały.
    Może pomyśleć, że to miłość, że się kochamy i... i... - plątała się - chcemy być razem.
    Aleksiej zaklął po rosyjsku. Popatrzyła na niego zdziwiona. Te słowa nie były skie-
    rowane do niej. Sprawiał takie wrażenie, jakby mówił sam do siebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.