Home 0032. Monroe Lucy Grecki magnat Gordon Lucy Zareczyny w Monte Carlo Ellis Lucy NeapolitaĹskie noce Ellis Lucy ZarÄczyny w Rzymie Lucy Monroe Sycylijska przygoda Mandy M. Roth simmering seductions LeCron Leslie M. Autohipnoza. Techniki i zastosowanie w śźyciu codziennym Immanuel Kant Uzasadnienie metafizyki moralnośÂci Jennifer Armintrout Blood Ties 2 Blood Ties The Possession Dynastia Kinca |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Obszedł dom, zatrzymując się przy sypialni Aleca i Jocka. Znowu odezwał się telefon. W domu panował spokój. U Alice paliło się światło, a ona recytowała czystym głosem dwudziesty trzeci psalm. Minął pokój Lucii, a potem nasłuchiwał pod drzwiami Julii. Panowała cisza, choć nie mógł pozbyć się myśli, że tylko co do tych dwóch nie miał pewności, że byty w środku. Wrócił do siebie, zamknął się i po dłuższym zastanowieniu położył się do łóżka. Wtedy do jego uszu doleciał niesamowity chichot. Po raz pierwszy w życiu Curtis przestraszył się i oblał go zimny pot. Przypomniał sobie słowa pana Sheldona: jest w nim coś nieludzkiego . Zdołał opanować trwogę, mocno zacisnął zęby i wyskoczywszy z łóżka gwałtownie otworzył drzwi. W obszernym hallu nikogo nie było. Podczas śniadania Lucia wyglądała na zmartwioną. Czy coś panu& czy coś panu przeszkadzało w nocy? spytała z wahaniem. Raczej tak odrzekł Curtis. Spędziłem sporo czasu, kręcąc się po domu i bezwstydnie podsłuchując pod drzwiami. Ale niczego nie wyjaśniłem. Lucia próbowała zmusić się do uśmiechu. Gdyby myszkowanie po domu i podsłuchiwanie mogło rozwiązać naszą zagadkę, to byłaby ona rozwiązana dawno temu. Przestaliśmy zwracać uwagę na& te objawy. Miałam nadzieję, że& już tego nie będzie, przynajmniej dopóki pan tu jest. Dotąd nie mieliśmy tak długiego okresu spokoju. Da mi pani wolą rękę do prowadzenia śledztwa? Lucia zawahała się przez moment. Tak powiedziała wreszcie. Tylko proszę ze mną o tym nie rozmawiać. To taki bolesny i drażliwy temat& I tyle osób próbowało prowadzić śledztwo & Rozumiem rzekł Curtis. Ale ja złapię tego ducha, panno Field. Tę sprawę trzeba wyjaśnić. Zrujnujecie sobie życie, pozostając tutaj. A zostać musimy odparła Lucia z bladym uśmiechem. Zbyt kochamy ten dom, aby go opuścić. Czy to prawda spytał niepewnie Curtis że panna Pollock nie chce z tego powodu wyjść za Aleca? Proszę nie odpowiadać, jeśli uznała pani pytania za impertynencję. Lucia zmieniła się na twarzy. Przygryzła wargi i odpowiedziała: Jeśli tak jest, to nie należy litować się nad Alecem. Edna Pollock stoi niżej od niego pod każdym względem. Pollockowie są nikim. Curtis pomyślał, że jej poczucie rodzinnej dumy jest czarujące. To małe, słodkie stworzenie było niezmiernie ludzkie w swojej słabostce. W ciągu następnych tygodni Curtis wiele razy myślał, że zwariuje. Czasami wydawało mu się, że wszyscy oszaleją. Myszkował wszędzie, śledził, spędzał bezsenne godziny na czuwaniu, całymi godzinami przesiadywał na strychu i& do niczego nie doszedł. Niemal bez przerwy coś się działo. Dwanaście tuzinów jaj przygotowanych na targ znaleziono potłuczone w kuchni. Nowa suknia Lucii leżała w szafie z plamami krwi, skrzypce graty, kołyska skrzypiała. Cały dom zdawał się trząść od diabelskiego chichotu. Kilkakrotnie wszystkie sprzęty w salonie i jadalni leżały poprzewracane, a porządki zajęły Lucii cały dzień. Drzwi wejściowe rano były otwarte na oścież, z maselnicy wyciągnięto zatyczkę i zbierana przez tydzień śmietana wylała się na podłogę. Ktoś spał na łóżku w gościnnym pokoju, świnie i cielęta wpuszczono do ogrodu, a nowe tapety w hallu opryskano atramentem. Pojawiły się kolejne klątwy. Wreszcie ulubiony kociak Lucii, którego dostała od Curtisa, został powieszony na werandzie z tyłu domu. Wiedziałam, że tak się stanie, gdy mi go pan przywiózł powiedziała Lucia. Nie miałam żadnego zwierzęcia, odkąd cztery lata temu uduszono mi psa. Wszystko, co tylko pokocham, zostaje zniszczone. Mój biały cielak, mój pies, moja brzoza, a teraz mój kot. Curtis prowadził śledztwo sam. Długi Alec oznajmił bez ogródek, że ma tego wszystkiego wyżej uszu. Przeżył z duchami pięć lat i poddaje się. Dobrze, że pozostawiają mu dach nad głową. Raz czy dwa Curtis namówił pana Sheldona, by z nim czuwał, ale w te noce nic się nie wydarzyło. Innym razem miał przy sobie Henry ego Kildara. Początkowo Henry był bardzo pewny siebie. Rano przybiję ducha do wrót stodoły, ojcze chełpił się. Ale skapitulował ogarnięty panicznym przerażeniem, kiedy usłyszał dochodzący ze strychu głos Winthropa Fielda. Nigdy, ojcze, nie pójdę polować na duchy. Niech pan nic nie mówi, za dobrze znam głos starego, pracowałem tu przez trzy lata. To on, założę się, o co pan chce. Pastorze, nich pan się wyprowadzi z tego domu! Pojawienie się Henry ego Kildara w Glen Donald wywołało sporą sensację. Zrobił w Klondike majątek i mógł żyć jak milioner do końca swych dni. Zatrzymał się u kuzynostwa, lecz wiele czasu spędzał w domu Fieldów. Lubiono go tu szczerze. Henry był rosłym, przystojnym i szczerym człowiekiem; może mało delikatnym i nieco skorym do przechwałek, ale szczodrym i dobrodusznym. Alice mogła bez końca słuchać jego opowieści o Klondike i gorączce złota. Jednak Henry, który dzielnie stawił czoła ciszy dalekiej północy, mrozom i trudnościom, nie potrafił przeciwstawić się duchom w domu Fieldów. Stanowczo też odmówił pozostania tu jeszcze choćby na jedną noc. Pastorze, to są diabelskie moce. Anna Marsh nie spoczywa, jak powinna, w swej mogile ona zresztą nigdy dobrze się nie prowadziła a do tego ciągnie za sobą starego Winthropa. Alec powinien sprzedać gospodarstwo, jeśli ktoś zechce je kupić. Chciałbym zabrać stąd Alice i Lucie, bo którejś nocy zostaną uduszone jak ten kociak. Curtis był całkowicie wytrącony z równowagi. Dawno zrezygnował z formułowania jakichkolwiek teorii. Zdawało się absolutnie niemożliwe, aby jakakolwiek osoba potrafiła dokonać tylu wyczynów. Prawie uwierzył w grasujące bezkarnie nadprzyrodzone moce. A może ktoś robi z niego głupca? Na zasadzie milczącego porozumienia między domownikami, o nocnych wydarzeniach nie mówiło się poza domem. Curtis rozmawiał o nich tylko z panem Sheldonem. Jednakże rozmowy, poszukiwania i domysły nic nie dały; był wciąż w tym samym miejscu co na początku. Nabawił się jedynie bezsenności i nie mógł spać nawet wtedy, gdy w dworku panował spokój. Ogarnęła go obsesja i pan Sheldon widząc to, radził mu poszukać [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||