Home Saga o Ludziach Lodu 41 Góra demonów Lucio_Anneo_Seneca Tratados_morales Zaginiony symbol prawda i fikcja Tim Collins Fiedler Arkady PićÂkna, straszna Amazonia Ian Wilson śąycie po śÂmierci Jack London Tales of the Klondike Goethe_Faust_I Christie Agatha Morderstwo to nic trudnego Jeff Lindsay Dexter 3 Dexter in the Dark Defoe Daniel Przypadki Robinsona Crusoe |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] W porządku odparłem. To dawaj forsę. Dałem im pieniądze. Chyba dobrze nam wyszło, co? Bardzo dobrze. Na drugi raz bij trochę mocniej. Będzie lepiej wyglądało. Dobra. Będę pamiętał. Postaraj się ją zerżnąć, nim się w tym wszystkim połapie. To ładna dupa i zawsze znajdzie się ktoś, kto ci ją będzie próbował odbić. A z takimi pedalskimi ciosami polegniesz w pierwszym starciu. Dzięki za radę. Postaram się ją przelecieć jak najprędzej. No to cześć. Cześć. Uścisnąłem im dłonie i przez chwilę patrzyłem, jak odchodzą. Potem poszedłem do siebie. Numery telefonów Drzemała, gdy wsiadał do samochodu. Ale gdy zatrzasnął drzwi, obudziła się i uśmiechnęła do niego. I co? I nic. Te wszystkie zgredy ze Szwedzkiej Akademii Nauk będą musiały jeszcze trochę poczekać z wręczeniem mi czeku na milion dolców. Szkoda. Pewnie bardzo by chcieli ci go wręczyć. Pewnie tak. Ale mi też się nie spieszy, aby go od nich wziąć. Kochanie, proszę, pojedz i go przyjmij. Przydałaby nam się nowa willa z basenem. No i nowszy model merca. Ten, który kupiłeś w ubiegłym roku, to już zabytek. Ej, skarbie, nie bądz taka zachłanna. Nie wystarczy ci życie w półluksusie? Gdy się ze mną żeniłeś, obiecałeś mi PEANY. No i dotrzymam obietnicy. Daj mi tylko jakieś pięćdziesiąt lat. Za pięćdziesiąt lat będę zgrzybiałą staruchą, której już na niewiele przyda się TAKA kasa. E tam, skarbie& Za milion dolców nawet najgorszy chirurg plastyczny zrobi z osiemdziesięciolatki laskę, że hej! Myślisz? Mówię ci. W metryce będziesz mieć osiemdziesiąt, a na twój widok będą się ślinić małolaci. W takim razie mogę poczekać. Uruchomił silnik. Wyjechał z parkingu i włączył się do ruchu ulicznego. No dobrze. A teraz na poważnie. Jak poszło? odezwała się po chwili. Jak zwykle. Pisze pan za wulgarnie. Drastycznie. I takie tam. Krótko mówiąc, znowu dostałem kopa. Od kolejnego stetryczałego ramola? Ależ skąd. Od dupy, jakich mało. Tak na oko dwudziestopięcioletniej. To mnie boli najbardziej. Podrywałeś ją? Nie. Ale nawet jakbym chciał, nic bym nie wskórał. Ona już przed moim przyjściem wyrobiła sobie o mnie zdanie na podstawie moich opowiadań. W ogóle się ze mną nie cackała. %7ładnej dyplomacji, mówiła mi, co myśli, prosto w oczy. Powiedziała mi prosto z mostu, że jestem bardzo ograniczony tematycznie. %7łe tylko ciągle piszę o knajpach, dziwkach, więzieniach i tym podobnych rzeczach. I wiesz co& Jakby się nad tym trochę zastanowić, to ona, kurwa mać, ma chyba trochę racji. Faktycznie wałkuję wciąż te same tematy. Chociaż na różne sposoby. Ale, szczerze mówiąc, nie wysilam się zbytnio. Nawet nie staram się wysilać. Wsiadam wciąż do tego samego pociągu i jadę zawsze w to samo miejsce. Do stacji ZATRACENIE. Faktycznie ta kobieta musiała się po tobie zdrowo przejechać, skoro sam tak o sobie mówisz, mój ty biedaku& No& %7łycie mnie ostatnio nie pieści. Wszystko mi przychodzi coraz trudniej. No dobrze& Wiem, że w którejś kieszeni masz jej numer telefonu. Nie byłbyś sobą, gdybyś go nie zdobył. Najlepiej od razu go wyrzuć, bo jeśli sama go znajdę& Numer! Jaki numer?! Rozmawialiśmy tylko o moich opowiadaniach. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby ją podrywać. Lepiej wyrzuć przez okno jej numer, bo jeśli sama go znajdę, tosobie naprawdę nagrabisz. Wyrzuć go, pókim dobra. Kochanie! O co ty mnie posądzasz?! Jaki numer? Przecież wiesz, że tylko ciebie kocham. No dobrze. W takim razie zatrzymaj samochód i pokaż kieszenie. No wiesz& Zatrzymaj samochód i opróżnij kieszenie. Jeśli nie będzie w nich jakiejś karteczki z tajemniczym numerem, gorąco cię przeproszę. No dobra, wygrałaś& Sięgnął do kieszeni marynarki, wyjął kartkę i wyrzucił ją przez okno. Potem przez kilka minut jazdy nie odzywali się. W końcu zapytał: Jesteś zła? Nie. Na swoje usprawiedliwienie mam, że to ona sama mi go dała. Nawet o niego nie prosiłem. Oczywiście, oczywiście& Wystarczyło, że tylko na nią spojrzałeś tymi swoimi piwnymi oczkami i już miała mokro w majtkach. No coś tak jakby& Wiesz, na takich facetów jak ty wymyślono określenie. Medyczne określenie. Tak? Jakie? Seksoholicy. No przestań, nie jest jeszcze ze mną aż tak zle. Już raczej bliżej mi do alkoholizmu. To też. Ostatnio pijesz zdecydowanie za dużo, ale do seksoholika też ci niedaleko. Oj, czepiasz się& To tylko jeden głupi telefon, z którego i tak bym nie skorzystał. Nie skorzystał?! Już to widzę! TY BYZ Z NIEGO NIE SKORZYSTAA! Gadaj zdrów. Słowo, kochanie. Daję ci SAOWO. Nie skorzystałbyś z niego, ale wsadziłeś go sobie do kieszeni. Po co? NA PAMITK??? Ee, tego& Bo po drodze do samochodu nie było kosza na śmieci. Sama przecież wiesz, że należę do TYCH z wyższą kulturą. Wyższą kulturą, phi& Aleś walnął sobie komplement. Jesteś wygadany i potrafisz się dostosować do każdej sytuacji, ale i tak słoma ci z butów wychodzi. Jesteś zwyczajnym burakiem. BURAKIEM. Rozpracowałam cię już daaawnnooo teeemuuu& Ho,ho! Do waaalkiii powstań, ludu zieeemiii& ! Skąd ten bojowy nastrój? To naprawdę był tylko jeden nic nie znaczący numer telefonu, z którego nie miałem zamiaru skorzystać. Powtarzaj sobie tę bajeczkę jak mantrę. Jak co? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||