Home Ellis Lucy NeapolitaĹskie noce Ellis Lucy ZarÄczyny w Rzymie Clare Cassandra Kroniki Bane'a 04 Spadkobierca Mroku (nieof.) Lois McMaster Bujold 13 A Civil Campaign 0310. Graham Lynne Ĺlub w Petersburgu Benet, Juan Volveras a Region Hohlbein, Wolfgang Enwor 03 Das Tote Land 151. Donald Robyn Nowozelandzki romans 89c51rcx herrmann horst Jan Pawel II zlapany za slowo |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] jak mówią. Nie został żaden pączek ani gałązka, a tym bardziej kwiat, żeby ci złożyć daninę. A dom? - spytała przerażona. - Zapalił się? Były szkody? Niall nie ucierpiał? Tylko krzak? Nie, nie, nic się nikomu nie stało, nie martw się o tego kowala ani o dom, bo są bezpieczni. Nie wspominano, że ktokolwiek ucierpiał. Gdyby tak było, mówiliby o tym. Teraz bądz spokojna, to już koniec! - Ujął jąza ramiona, bardzo łagodnie po bratersku, uśmiechając się do niej. - To już skończone i nie będzie gorzej. Przepadł tylko ten nawiedzony krzak i tym lepiej, moim zdaniem, zważywszy, ile zła spowodował. Zawarłaś dziwny układ, ale już się go pozbyłaś. To nie musiało przynieść nikomu szkody - powiedziała żałośnie i usiadła na powrót, uwalniając się łagodnie z jego rąk. - Ten dom należał do mnie. Byłam w nim szczęśliwa. Chciałam dać go Bogu, chciałam go pobłogosławić. Znowu jest twój i możesz go dać albo zatrzymać - odrzekł Miles - bo w tym roku nie dostaniesz róży w dani, moja droga. Masz prawo go odebrać z tego powodu. Możesz go przekazać jako wiano, jeśli zechcesz jednak wstąpić do benedyktynek. - Spojrzał w bok na siostrę Magdalenę niebieskimi jasnymi oczami i uśmiechnął się. - Albo znowu sama w nim zamieszkać, jeśli ci to po myśli, albo pozwolić Izabeli i mnie się tam przenieść, kiedy się pobierzemy. Cokolwiek postanowisz, stary układ jest zerwany. Gdybym był tobą, nie śpieszyłbym się z zawieraniem drugiego takiego po tym wszystkim, co się zdarzyło w jego następstwie. Nie odbieram darów, zwłaszcza danych Bogu - odrzekła. Miles zostawił za sobą otwarte drzwi saloniku - usłyszała szmer kobiecych rozmów z drugiego końca długiej komnaty za drzwiami, nagle zagłuszonych przez inne głosy z hallu, najpierw męski, grzeczny i niski, potem należący do jej ciotki, w którym brzmiała nuta słodyczy dodawana w rozmowach towarzyskich. Można było spodziewać się licznych odwiedzin sąsiadów, skoro był to dzień pogrzebu Bertreda. Przed południem zostanie przeniesiony na cmentarz u świętego Chada. - Niech tak zostanie - powiedziała Judyta, odwracając się do okna. - Po co o tym teraz mówić? Jeżeli krzak spłonął... - To miało jakiś złowieszczy biblijny wydzwięk, płonący krzak objawienia. Ale tamten oczywiście nie został spalony. Judyto, kochanie - powiedziała Agata, pojawiając się w drzwiach. - Jest tu pan szeryf, żeby cię znów odwiedzić, i przyszedł z nim brat Cadfael. Weszli spokojnie i nie było w nich nic złowieszczego poza faktem, że wraz z nimi pojawili się dwaj sierżanci, którzy stanęli wyprostowani po obu stronach wejścia. Judyta odwróciła się, by powitać gości, w oczekiwaniu znanej już nowiny. Panie mój, ja i moje sprawy nadal sprawiają ci kłopot. Mój kuzyn już mi powiedział, co się stało w nocy. Mam szczerą nadzieję, że to już ostatni krąg tego wiru. Przykro mi, że cię weń wciągnęłam. Na tym się musi skończyć. Tego właśnie pragnę - odpowiedział Hugo, składając formalny ukłon Magdalenie, która siedziała przy oknie we władczej pozie, milcząc z godnością. - Mam dziś sprawę raczej do pana Coliara. Bardzo proste pytanie, jeśli nam możesz pomóc. - Obrócił się do Milesa z najuprzejmiejszą miną i spytał gładko i szybko, bez uprzedzenia: - Te buty zdjęte Bertredowi, gdy go wydobyto z rzeki, kiedy mu je dałeś? Miles myślał szybko, ale nie dość szybko. Na chwilę zaparło mu dech, a zanim go odzyskał, jego matka przemówiła ze swą zwykłą chętną gadatliwością i dumą ze wszystkiego, co dotyczyło jej syna. To było w dniu, kiedy znaleziono martwego tego młodego biedaka z opactwa. Pamiętasz, Milesie, jak poszedłeś po Judytę natychmiast, kiedy się dowiedzieliśmy. Chciała wtedy odebrać swój pasek... Wziął się już w garść, ale niełatwo było powstrzymać Agatę, gdy już raz zaczęła. Mylisz się, matko - powiedział i nawet zaśmiał się jak pobłażliwy syn, który zwykł tolerować mglisty sposób myślenia rodzicielki. - To było dwa tygodnie temu, kiedy zobaczyłem, że ma buty zdarte na wylot. Dawałem mu moje znoszone - powiedział, odwracając się do Hugona, by śmiało spojrzeć w czarne oczy szeryfa. - Buty to kosztowna rzecz. Nie, mój drogi - Agata kontynuowała z nieustępliwą pewnością. - Pamiętam bardzo dobrze, jak bym mogła zapomnieć taki dzień? Tego samego wieczoru wspomniałeś, że Bertred chodzi prawie boso i że wysyłanie go w naszych sprawach w takich butach zle świadczy o tym domu...Ciągnęła dalej, jak to robiła zawsze, prawie nie zwracając uwagi na innych, ale stopniowo uświadomiła sobie, że jej syn stoi jak zmrożony, a twarz mu pobladła prawie do palącej chłodem niebieskości jego oczu, które były w niej utkwione bez miłości, bez ciepła, z zimnym, okrutnym pragnieniem uśmiercenia. Jej głupio uprzejmy głos osłabł w cienkich urywanych dzwiękach i zamilkł. Nie zrobiła nic, by mu pomóc, i wygadała się w swej ślepej, egocentrycznej naiwności. Może, mimo wszystko - wyjąkała drżącymi ustami, szukając słów, by go zadowolić i zetrzeć ten wyraz z jego twarzy. - Teraz nie jestem pewna, mogę się mylić... Było o wiele za pózno, by przekreślić to, co zrobiła. Azy napłynęły jej do oczu, nie dając jej widzieć tego akwamaryno - wego spojrzenia pełnego nienawiści, które w niej utkwił Miles. Judyta wyrwała się ze znieruchomienia i zaskoczenia i podeszła szybko do ciotki, obejmując jej drżące ramiona. Panie mój, czy to aż tak ważne? Jakie to ma znaczenie? Nic z tego wszystkiego nie rozumiem. Proszę o wyjaśnienie! I rzeczywiście wszystko zdarzyło się tak nagle, że nie nadążała dotąd za słowami ani nie pojmowała ich znaczenia, ale gdy tylko to powiedziała, przyszło olśnienie, ostre jak [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||