Home
09 Szansa dla dwojga Herries Anne
Lewis Jennifer Przyjć™cie w Singapurze
Roberts Nora Pewnego lata
048. Delinsky Barbara Najprawdziwsza historia
Herriot James Kocie opowieśÂ›ci
Andre Norton Wygnanka
Black Jenna The Devil You Know
To Fit the Crime Joe Haldeman
Dean Cameron Candace Steele 01 PćąĂ˘Â€Âšomienne Pragnienie (nieof.)
Frederik Pohl & C. M. Kornbluth Search the Sky
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    kroki bez trzymania się poręczy, przyspieszył, nieco wyprzedzając Susie.
    - Sukces. Jasne, że będziemy ich pilnować. Idz już, kochana, i postaraj
    się być szybsza od tej pary zawodników. Kolacja będzie za godzinę, ale
    jak się spóznisz, to poczeka w piekarniku.
    Gdy dojechała na farmę Mavis, pod domkiem zauważyła samochód
    Endra & polgara
    ous
    l
    anda
    sc
    Jake'a i znowu się rozzłościła. Jake powinien być teraz w szpitalu i
    zajmować się tymi ważnymi sprawami, które nie pozwalają mu więcej
    czasu spędzać w zamku. A może Mavis coś się stało? Na ganku zderzyła
    się z Jakiem.
    Co tu robisz?
    Wydawało mi się, że poleciłeś mi być z Mavis w kontakcie.
    Owszem, ale myślałem, że jesteś w zamku.
    Nie jestem - burknęła. - Jak nasza pacjentka?
    Siedzi w łóżku z dwójką wnucząt oraz z ze-stawem  Maluj jak
    Rembrandt według cyfr". - Uśmiechnął się z przymusem. - Wszystko
    jest upaprane farbami, a jej córka udaje, że zrzędzi. Chcesz to zobaczyć?
    Jasne. - Już miała się uśmiechnąć, jednak w porę sobie przypomniała,
    z kim ma do czynienia. - Ale nie będę cię zatrzymywać. Na pewno jesteś
    bardzo zajęty.
    - Nie aż tak, żeby nie popatrzeć, jak zareagujesz na swoje dzieło.
    Jest pani wielka, pani doktor.
    Mijając go w drzwiach, poczuła, że się czerwieni. Powinna jak
    najszybciej wracać do Stanów, bo zwariuje.
    Weszła do sypialni chorej i stanęła jak wryta. Scena wyglądała
    dokładnie tak, jak opisał ją Jake. Mavis, jej wnuczęta oraz córka powitali
    ją uśmiechem. Wszyscy bez wyjątku.
    - Niczego nie musimy zmieniać? - zapytała Kirsty, tłumiąc
    wzruszenie.
    - Nie, kochana. Czuję się wyśmienicie.
    To jeszcze może się zmienić, pomyślała Kirsty. Przerzutów będzie
    coraz więcej i dawkę morfiny trzeba będzie zmieniać codziennie, do
    końca dni chorej, ale teraz może cieszyć się życiem. Kirsty zajmie się
    morfiną pózniej. Będzie dopasowywać dawki do porodu Susie, a potem
    wyjedzie.
    - Przed wyjazdem musisz mnie tego nauczyć - szepnął Jake, jakby
    czytał w jej myślach.
    On myśli podobnie jak ja! Dlaczego musiała poznać takiego
    człowieka? Który na dodatek nie jest zainteresowany. Przecież ona
    mieszka na drugiej półkuli. I z nikim nie chce się wiązać. Idiotyczna
    sprawa.
    Endra & polgara
    ous
    l
    anda
    sc
    Ciekawe, czy on myśli to samo.
    - Oczywiście. Zapoznam cię z najnowszymi metodami walki z
    bólem - powiedziała, uśmiechając się do Mavis. - Czy mogę wam na
    chwilę przerwać? Mavis, czy coś cię boli?
    - Trochę dokucza mi biodro, ale teraz jest o wiele lepiej niż tydzień
    temu, więc nie narzekam.
    - Doktorze, czy może pan zabrać tę dwójkę przyszłych mistrzów
    pędzla na krótki spacer? Chciałabym porozmawiać z ich babcią o
    bolącym biodrze.
    Gdy zostały same, wypytała staruszkę o biodro oraz zapewniła ją, że
    nad bólem można panować tak długo, jak to będzie potrzebne.
    - Na pewno zajdzie konieczność zmian w tym koktajlu, ale to jest do
    zrobienia. Zanim wyjadę, zostawię instrukcję Jake'owi. On jest bardzo
    dobrym lekarzem.
    - Wolałabym, żebyś u nas została - westchnęła Mavis.
    Gdy wyszła na dwór, słońce chyliło się już ku zachodowi. Zrobiło się
    chłodniej. Popatrzyła na zegarek i stwierdziła, że powinna wracać na
    kolację. Jednak na werandzie czekał na nią następny pacjent. Jake
    rozmawiał ze starszym, zaniedbanym mężczyzną, zapewne farmerem.
    - Idzie nasz drugi lekarz - powiedział nieznajomy na jej widok. -
    Barbara mówiła, że Jake dzisiaj przyjedzie, to wypatrywałem na drodze
    jego samochodu. A teraz jest was dwoje.
    - Herbert mieszka za tym wzgórzem - wyjaśnił Jake niemal
    przepraszającym tonem. - Herbercie, to jest doktor McMahon. Herbert
    nie lubi przychodni, bo tam trzeba czekać.
    - %7łonka każe mi się kąpać przed wizytą w przychodni. Taka wizyta
    to zmarnowany cały dzień. Coś mi się zrobiło na nodze i moja pani
    powiedziała, że jutro zawlecze mnie do doktora. Ale jak już tu jesteście...
    - Podciągnął nogawkę, obnażając paskudnego krwiaka z jątrzącą raną w
    środku i jadowicie czerwonymi pręgami biegnącymi w kierunku krocza.
    - Co się stało? - zapytał Jake.
    Tej scenie przyglądała się Barbara oraz dwójka jej dzieci. To są
    wiejskie dzieci, pomyślała Kirsty. Dziecko z Nowego Jorku na pewno
    już by zemdlało, a te przyglądają się z wielkim zainteresowaniem.
    - Kopnęła mnie klaczka. W poniedziałek. Powinienem stanąć przy
    Endra & polgara
    ous
    l
    anda
    sc
    niej bardziej z boku, ale na stare lata ruszam się coraz wolniej. %7łonka
    zobaczyła to wczoraj, wpadła w panikę i powiedziała, że jak nie pójdę do
    lekarza, to noga mi odpadnie. Więc przyszedłem.
    - Pewnie nie zgodzisz się na szpital. - Jake był bardziej rozbawiony
    niż zagniewany uporem farmera. - Barbaro, masz coś przeciwko
    niewielkiej operacji na twojej werandzie?
    - To jest mamy weranda - odpowiedziała kobieta, z uśmiechem
    popatrując na staruszkę, która obserwowała ich przez okno. - Jeśli nie
    przeszkadza wam publika...
    Wykonywali ten zabieg pod czujnym okiem dwójki maluchów i przy
    akompaniamencie gdakania kur. Przez cały czas Herbert dyskutował z
    Barbarą na temat sytuacji na rynku skupu cieląt.
    - W zeszłym tygodniu moje fryzy poszły po pięćdziesiąt dolarów za
    sztukę - żalił się. - A twój chłop dostał po siedemdziesiąt.
    - Bo my je dobrze karmimy, a ty jesteś skąpiradło i nie dajesz im
    tego, czego im trzeba.
    - Czego ja im nie daję? - obruszył się Herbert.
    - Serca, Herbercie, serca. Nawet własną nogę zle taktujesz.
    Ile jest ciepła w tej wymianie zdań, pomyślała Kirsty. Tutaj wszyscy
    są serdeczni. Jake opiekuje się nimi, a oni nim. Tak, on ma rację,
    twierdząc, że jest to najlepsze miejsce dla dzieci.
    A jeśli Susie postanowi tu zostać? Niby dlaczego miałaby chcieć tu
    zostać?
    Po co miałaby wracać do Stanów?
    Przecież nie do rodziny, pomyślała ze smutkiem. Nie mają na tym
    świecie nikogo oprócz siebie.
    Tutaj Susie ma Angusa, Margie, Bena, Jake'a, ogród oraz ludzi
    gotowych ją pokochać.
    To niewykluczone, że Susie tego trzeba.
    Co wtedy stanie się z nią?
    Dom jest tam, gdzie jest serce.
    Co takiego jest w Nowym Jorku, do czego rwie się jej serce? Robert?
    Hm. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.