Home
02 Trish Wylie Ĺťycie jak romans
Mackenzie Myrna W miescie marzen 01 Złodzieje marzeń (Harlequin Romans 1074)
Cross Caroline Spełniony sen
Morey Trish Mąż z Toskani
Her Driving Desires
An Essay on Morals_ A Science of Philoso Philip Wylie
Jami Alden Built Down And Dirty
Aldiss Brian Wilson Mroczne lata śÂ›wietlne
FM Busby Long View 1 Star Rebel
McMaster Bujold, Lois MV7, Cetaganda
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lily-lou.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    my. A teraz gotuję też dla ciebie.
    - Przez twoje jedzenie sporo przytyłam.
    - Dokładnie tyle, ile powinnaś.
    Angie przez chwilę patrzyła na zręczne palce starszej kobiety.
    - %7łałuję, że nie umiem gotować.
    - Kto powiedział, że nie umiesz?
    - Jestem w tym beznadziejna. Mój były mąż lubił tylko proste potrawy, więc nie
    miałam dla kogo się starać.
    - Mogłabym cię nauczyć, gdybyś chciała.
    - Naprawdę? Mogłabyś?
    - Oczywiście! Chodz, zaczniemy od razu. Pokażę ci, co robić. Popatrz na mnie...
    Usłyszał śmiech, jeszcze zanim zorientował się, skąd dochodzi. Zdrowy rozsądek
    podpowiadał mu, żeby schować się w biurze, ale ciekawość zwyciężyła. Już tak dawno
    nie słyszał, żeby w tym domu ktoś się śmiał.
    Co je tak rozbawiło?
    Były w kuchni, tak zaabsorbowane tym, co robiły, że nie spostrzegły, że im się
    przygląda. Rosa pokazywała coś Angelinie, ubranej w jeden z jej fartuchów. Obie miały
    ręce białe od mąki i Angie najwyrazniej próbowała naśladować Rosę. Przygryzała w za-
    pamiętaniu dolną wargę, aż wreszcie wzniosła triumfalny okrzyk, unosząc wysoko wy-
    twór swoich rąk.
    Ich oczy spotkały się i Angie zamarła.
    - Dominic, wcześnie wróciłeś - powitała go z uśmiechem Rosa.
    - Lecę do Singapuru. Wpadłem, żeby zabrać kilka rzeczy. - Przeniósł wzrok z jed-
    nej kobiety, na drugą. - Co robicie?
    - Angelina pomaga mi zrobić tortellini. Zdążysz spróbować, zanim wyjdziesz?
    Skinął głową, spojrzał po raz ostatni na stojącą obok niej kobietę i ruszył w stronę
    wyjścia. Nie widział jej od dnia, w którym podpisała umowę. Bardzo się starał, żeby nie
    wchodzić jej w drogę i nawet mu się to udawało. To był duży dom.
    - Dominic?
    R
    L
    T
    Odwrócił się. Sprawiała wrażenie zakłopotanej.
    - Przepraszam, panie Pirelli.
    - Nie ma sprawy. Dominic to moje imię.
    - Na pewno nie ma pan nic przeciw temu, żebym zwracała się do pana po imieniu?
    - Na pewno. Ja będę mówił do pani Angelina. Domyślam się, że Cameron to na-
    zwisko po mężu?
    Skinęła głową, przygryzając dolną wargę. Była wyraznie onieśmielona.
    - Zastanawiałam się, czy mógłby pan wyświadczyć mi, to jest, czy mógłbyś wy-
    świadczyć mi przysługę.
    Spojrzał na nią z uwagą. Po raz pierwszy nie miała na sobie dżinsów, tylko jakąś
    kolorową spódnicę. Zauważył, że ma zgrabne kostki.
    - Jaką przysługę?
    - Zastanawiałam się, czy mógłbyś wystawić mi referencje.
    - Co?
    - W pobliskim sklepie szukają kogoś do pracy i chciałabym tam pójść.
    - Nie ma mowy - oznajmił stanowczo, odwracając się.
    Przytrzymała go za ramię.
    - Ale ja...
    - Nie daję ci wystarczająco dużo pieniędzy?
    - Nie chodzi o pieniądze.
    - Zwietnie. A zatem nie potrzebujesz pracy.
    - Potrzebuję. Nudzę się tu! Nie mogę przez cały dzień czytać gazet i pływać w ba-
    senie!
    Nie był pewien, czy dobrze słyszy. Kobieta skarży się na to, że jej jedynym zaję-
    ciem jest pływanie w basenie i robienie zakupów? Carla nigdy nie miała tego problemu.
    - Kiedy tu wszedłem, nie sprawiałaś wrażenia znudzonej.
    - Rosa ulitowała się nade mną. Wkrótce jednak będzie mieć mnie dość. Gdybym
    mogła pracować w sklepie...
    - Nie.
    - Ale to tuż za rogiem.
    R
    L
    T
    - Powiedziałem, że to nie wchodzi w grę.
    - Tylko kilka dni w tygodniu.
    - Masz coś ze słuchem? Powiedziałem: nie!
    - Co w takim razie mam robić całymi dniami? Na co pan i władca łaskawie wyda
    mi zezwolenie?
    Dominic wzruszył ramionami, omal się przy tym nie uśmiechając. Ciekawe, czy
    ona zdawała sobie sprawę, jak ładnie wygląda, kiedy się złości.
    - Może przygotowałabyś pokój dla dziecka? Kiedy się urodzi, musi gdzieś miesz-
    kać.
    - Ale ja nie... To nie ja powinnam to robić. To przecież nie jest moje dziecko.
    Popatrzył na nią uważnie. Jak mogła tak łatwo odciąć się od dziecka, które nosi w
    sobie tyle miesięcy? Czyżby aż tak bardzo różniła się od innych kobiet?
    - Chciałaś pracy, więc ci ją dałem.
    W Singapurze było wilgotno i gorąco. Negocjacje dotyczące sprzedaży centrum
    handlowego i biurowca całkowicie go wyczerpały. W końcu jednak udało mu się uzy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.