Home
Władcy chaosu Michael Moynihan, Didrik Soderlind
Marinelli Carol Ślub w Las Vegas
036. Armstrong Lindsay Ślub w Australii
0310. Graham Lynne Ślub w Petersburgu
4.Michael Moorcock Śniące Miasto
Anderson Poul Time Patrol Straśźnicy czasu
McMahon Barbara Romans z szejkiem 07 Spotkanie na pustyni
MilośĄ JesenskĂ˝ & Robert LeśÂ›niakiewicz Tajemnica ksi晜źycowej jaskini
0082. Field Sandra Kraina dobrej nadziei
1025. McKay Emily Gorć…ce popośÂ‚udnie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • commandos.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    przyniosła wysoką szklankę mrożonej herbaty. David jednym haustem wypił
    połowę.
    - Ostatnio nie chciało mi się chodzić na siłownię. Jak przerzucę tę stertę,
    wystarczy mi treningu na rok. Nasz salon zaczyna wyglądać jak chiński mur.
    - Wiem. Dokończę wnoszenie i biorę się za rozpakowywanie. A jeśli pudła są do
    połowy puste?
    - Obawiam się, że możesz nie mieć tyle szczęścia - powiedziała i delikatnie
    przejechała dłonią po blacie stolika, który właśnie zamierzał wnieść. - Bardzo
    ładny.
    - Cieszę się, że mamy podobny gust.
    - Nie zawsze. Po co ci ten fotel? Miejscami ma zupełnie przetartą skórę.
    - To ulubiony fotel mojego ojca.
    - Domyślałam się, że masz do niego sentyment, bo uroda tego mebla jest dość
    wątpliwą sprawą. Musimy kupić dom z obszerną piwnicą. - Schowasz tam, co
    będziesz chciał. %7łeby ci nie było przykro, że twoje skarby tam wylądują, pomogę
    ci coś przenieść - powiedziała, sięgając po pudełko na szczycie sterty.
    David nie zdążył jej ostrzec, że jest dużo cięższe, niż na to wygląda.
    Przechyliło się niebezpiecznie i runęło w jej kierunku. Straciła równowagę. David
    błyskawicznie wyobraził sobie, że Eve uderza plecami o twarde płytki podłogi.
    Rzucił się do przodu. Wiedział, że nie uda mu się w pełni zapobiec katastrofie i
    Eve upadnie. Usiłował przynajmniej odepchnąć spadające pudło, żeby nie
    wylądowało na jej żebrach.
    Dosięgnął pudła, lecz pośliznął się przy tym na rozlanej herbacie i upadł prosto
    na Eve. Pudło z hukiem uderzyło o podłogę.
    - Czy mógłbyś mi powiedzieć, co miałeś zamiar zrobić? - spytała spokojnie, leżąc
    na podłodze.
    Uniósł głowę.
    - Robiłem, co mogłem, żeby nie spadła na ciebie piła.
    - Co? - Spojrzała w stronę pudła.
    - Piła tarczowa. Przejąłem po ojcu trochę narzędzi.
    - Skąd wiesz, że jest właśnie w tym pudle?
    - Sam ją pakowałem jeszcze w jego domu. Ojciec robił meble. Nauczył mnie
    dbać o narzędzia. Zachowałem je, żeby urządzić własny warsztat.
    - W takim razie musimy poszukać domu z naprawdę dużą piwnicą. Może
    tymczasem wstaniemy z podłogi? Jest mi tu dość niewygodnie.
    Powoli zaczął się podnosić. Zupełnie nie miał na to ochoty. Wolałby raczej
    objąć Eve i mocno ją pocałować. Wstał, ociągając się, i podał rękę Eve.
    - Nic ci się nie stało? - spytał.
    - Chyba miałeś szczęście. Musiałbyś tłumaczyć się przed Henrym, gdybym
    połamała kości.
    Otrzepała dżinsy i weszła do środka. Zdał sobie sprawę, że gdyby stało jej
    się coś poważnego, rozmowa z Henrym nie byłaby największym problemem.
    Prawdziwym koszmarem byłyby dręczące go wyrzuty sumienia.
    Następnego ranka byli gotowi do wyjścia punktualnie co do minuty.
    - Mam nadzieję, że po drodze nic nas nie zatrzyma. Taksówka nie złapie gumy,
    żadnych stłuczek ani walących się budynków - powiedziała Eve, dopijając kawę.
    - I nie zepsuje się zamek u drzwi - dodał David, poruszając klamką. - Mówię
    poważnie. Chyba odpadła sprężyna. Możemy wyjść, ale drzwi nie da się
    zamknąć.
    - Po prostu cudownie. Zadzwonię do konserwatora budynku. Jeśli odbierze jego
    żona i powie, że właśnie wyjechał, to nie ręczę za siebie.
    - Rozejrzyj się, może masz śrubokręt? - odezwał się David.
    - Nigdy nie miałam.
    - W moich rzeczach jest gdzieś pudełko z podręcznymi narzędziami.
    - Gdzieś? To cenna wskazówka. Mam szukać na chybił trafił? - spytała
    zaczepnie.
    - Już ci mówiłem, że gdybyś jadała śniadania, miałabyś rano lepszy humor -
    powiedział i ruszył na poszukiwanie narzędzi.
    Kiedy David znalazł wreszcie szary, plastikowy pojemnik, potrzebował
    tylko kilku minut, żeby uporać się z zamkiem. Jednak i tak spóznili się do pracy
    po raz trzeci z rzędu.
    - %7łałuję, że odwołałem zakłady - stwierdził Henry, gdy wreszcie dotarli.
    Eve opowiedziała o historii z zamkiem. Henry tylko przewrócił oczami.
    - Może lepszy byłby nowy konkurs - stwierdził. - Trzeba będzie obstawiać, jaką
    podacie przyczynę spóznienia.
    Spojrzał uważnie na Davida.
    - Sprzątałem dziś na moim stole i znalazłem kamień, o którym już dawno
    zapomniałem. Przepiękny szafir, pięć czy sześć karatów. Kupiłem go jakieś dwa
    lata temu. Może chcesz obejrzeć?
    Eve nie zdziwiła się, że Henry mógł zapomnieć o takim kamieniu, ale
    nerwowo rozejrzała się wokół. Lepiej, żeby tego nie usłyszał żaden klient.
    - David, zanim pójdziecie do swoich zabawek, chciałabym wiedzieć, czy
    skończyłeś naszyjnik dla pani Morgan.
    Skinął głową.
    - Muszę jeszcze tylko sprawdzić, czy czegoś nie przeoczyłem.
    - Zadzwonię do niej i powiem, że może go dziś odebrać - powiedziała i poszła do
    swojego gabinetu.
    Ktoś położył na jej biurku gazetę otwartą na rubryce towarzyskiej. Zajrzała
    do niej, wybierając numer telefonu. Gazeta poświęciła pół strony reportażowi ze
    ślubu Eve i Davida. Eve zostawiła Estelli Morgan wiadomość na automatycznej
    sekretarce i czytała dalej. Reporter przedstawił uroczystość i wesele, jakby to
    była najbardziej romantyczna historia stulecia. Zamyśliła się. Dla niej wyglądało
    to zupełnie inaczej.
    Schowała gazetę do szuflady i zeszła do sali wystawowej. Poranek był
    wyjątkowo spokojny. Nie pojawił się jeszcze żaden klient. Jedna z ekspedientek
    czyściła wszechobecne odciski palców na szklanej gablocie, druga układała
    pierścionki, żeby lepiej prezentowały się w świetle punktowego reflektora.
    Plotkowały, nie przerywając pracy. Eve przeszła już przez pół sali, gdy usłyszała
    znajome imię.
    - Nigdy nie sądziłam, że Travis Tate będzie takim wspaniałym ojcem -
    powiedziała jedna z nich. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.