Home
Sandemo Margit Saga O Ludziach Lodu Tom 29 Miłość Lucyfera
10. Price Maggie Intryga i miłość Przedmiot pożądania
Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 61 Zakochany hrabia
072. Evans Jean Nie odrzucaj mojej miłości
4.Michael Moorcock śÂšnić…ce Miasto
135 Power Elizabeth Pamić™tny rejs
James Axler Deathlands 044 Crucible of Time
Hawksley Elizabeth Szarada
Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 03] DragonKnight (pdf)
66 śąycie jak teatr Craven Sara
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katafel.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    jesteś w firmie Wintersoft taką wielką szychą. - Podała mu dłoń, robiąc
    73
    RS
    jednocześnie śmieszną minę. - Chodz już. Przecież nie możemy spóznić
    się na zachód słońca.
    Czując, jak serce zaczyna mu bić ze zdwojoną siłą, wziął ją za rękę i
    wspólnie wyszli na dwór.
    Zachód słońca faktycznie był niezwykle piękny. Vanessa biegała po
    plaży, robiąc zdjęcia różnym członkom rodziny. Jak nikt inny potrafiła
    uchwycić najdrobniejszy szczegół, słońce i morze, wspaniałą aurę
    wieczoru na przylądku Cod.
    - Idzcie dalej sami. My będziemy się stąd cieszyć zachodem słońca.
    Ariana musi się oszczędzać - zawołał do siostry.
    Po raz pierwszy nie zaprotestowała i nie zarzuciła mu, że zbytnio się
    rządzi. Szli wolniutko, kołysząc rytmicznie splecionymi dłońmi niczym
    małe dzieci. Zachodzące słońce przeglądało się w gładkiej tafli morza,
    która skrzyła się tysiącem kolorów. Choć reszta rodziny zniknęła daleko w
    przedzie, z oddali dobiegał ich śmiech Joy i poszczekiwanie psa.
    - Co robi z tymi wszystkimi zdjęciami?
    - Zdziwiłabyś się, ilu ma klientów. Czasopisma, wydawnictwa
    turystyczne. Jezdzi po całej Nowej Anglii na festiwale, regaty i inne duże
    imprezy. Płacą jej całkiem duże pieniądze. Dlaczego to nie mnie los
    obdarzył talentem, co?
    - Twój talent polega na czymś innym, mecenasie, za co jestem
    bardzo wdzięczna losowi.
    Wzruszył niedbale ramionami, ale widać było, że sprawiła mu tymi
    słowami przyjemność.
    - Prawo faktycznie nie jest najgorsze.
    74
    RS
    - Jesteś w tym świetny. Słyszałam, że rozważasz możliwość pracy w
    kancelarii taty. - Zatrzymała się i zwróciła w jego stronę.
    - Kto ci tak powiedział?
    - Twoja mama.
    Schylił się i podniósł garstkę kamyczków.
    - Tata na wszystkie sposoby próbuje mnie przekonać, bym zaczął
    pracować u niego.
    Para pięknych oczu przyglądała się mu ze zrozumieniem.
    - Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to nie koniec tej historii...
    - Poznałaś mojego tatę. Jest ekstrawagancki, czarujący i ma w sobie
    więcej energii niż króliczek z reklamy baterii Energizer - westchnął. Za
    każdym razem, gdy o tym mówił bądz myślał, ogarniało go poczucie, że
    jest niewdzięcznym dzieckiem i niedostatecznie dobrym prawnikiem. -
    Mój tata jest najlepszym adwokatem, jakiego znam. Nikt inny nie
    zwyciężył w tylu ważnych i społecznie nagłośnionych procesach. Od lat
    jego kandydatura jest wymieniana na stanowisko gubernatora.
    - Rozumiem. - Zachodzące słońce nadało jej karnacji złocisty odcień.
    - Ciężko jest być synem takiego ojca.
    Był jej wdzięczny za zrozumienie.
    - Ale jakoś sobie radzisz. Jesteś mądry, utalentowany, ambitny.
    Choć znali się tak krótko, wierzyła w niego całym sercem i duszą.
    - Jestem dobry w tym, co robię, Ariano, ale nie jestem moim ojcem.
    - A dlaczego miałbyś nim być? Jesteś sobą. Po kolei zaczął wrzucać
    kamyczki do wody.
    - Na tym właśnie polega problem. Mamy zupełnie różne podejście do
    życia. Tata uwielbia brylować na pierwszych stronach gazet, ja wolę
    75
    RS
    pozostawać w tle i preferuję pracę zespołową, zbieranie materiałów,
    negocjacje.
    Nie powiedział jej jednak wszystkiego. Nie wspomniał o swoich
    obawach, że nie sprosta wymaganiom ojca, że w jakimś stopniu Royce
    rozczaruje się jego umiejętnościami.
    - To w takim razie zamierzasz pracować w kancelarii taty czy nie?
    - Powiedziałem mu, że się nad tym zastanowię.
    - A chcesz?
    - Nie.
    Ariana zmarszczyła brwi, ale nie powiedziała tego, co było przecież
    oczywiste. Skoro nie chciał pracować w jego kancelarii, dlaczego
    powiedział Royce'owi, że się nad tym zastanowi?
    Sfrustrowany, posłał w stronę wody kolejny kamyk.
    Położyła mu rękę na ramieniu.
    - Podejmiesz słuszną decyzję. Zawsze to robisz.
    Te proste słowa oraz niezachwiana wiara w niego poruszyły go. Z
    trudem się opanował, by nie wziąć jej w ramiona. Zamiast tego rzucił
    kolejnym kamykiem.
    Nagle znieruchomiała. Jak gdyby wsłuchiwała się w dzwięk, którego
    nikt inny nie słyszy. Położyła rękę na brzuchu i jej zmysłowe usta
    rozchyliły się w tajemniczym uśmiechu. Widać było, że jest czymś
    zafascynowana. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.