Home
Miloš Jesenský & Robert Leśniakiewicz Tajemnica księżycowej jaskini
Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Gocki książę
4 Robert A. Haasler Życie seksualne księży
Carroll Jonathan Kości księżyca (pdf)
Teresa z Avila, Księga Fundacji
MdśÂ‚ośÂ›ci Jean Paul Sartre
Barrett Gail Naleśźć™ do Ciebie
Ahern Jerry Krucjata 15 Przywódca
Necronomicon
Ian Wilson śąycie po śÂ›mierci
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

     Senior Sternau, czy to prawda, czy ja mo\e śnię?  zapytał cicho.
     To rzeczywistość. Ale nie pytaj pan o nic. Potem się dowiesz wszystkiego. Teraz musimy
    zająć się panem, odzie\ pańska przegniła, wprost nie mo\na na pana patrzeć. Ten kapitan
    Landola będzie mieć w swoim kufrze jakieś ubranie. Poszukamy, gdy\ za parę minut będzie
    miał pan odwiedziny.
     Ale jak\e to się stało? Słyszałem strzały&
     O tym, pózniej. Płynąłem z Europy do Afryki, a stąd a\ tutaj, by pana odnalezć.
    Znajdujemy się w pobli\u Jamajki. A teraz& Oto masz pan spodnie, bluzę, koszulę, trzewiki,
    chustkę do nosa i kapelusz. Wszystko czego panu trzeba. A tu jest woda do mycia. Spiesz się
    pan tylko!
     Có\ to za odwiedziny mają nastąpić?
     Przyjdzie jedna dama. Dalej nie powiem nic. Zapukaj pan, skoro będziesz gotów.
    Sternau wyszedł z kajuty. Mariano ubierał się. Podczas tego usłyszał z dworu cichy szept.
    Był bardzo słaby, udało mu się jednak ubrać, a kiedy oglądnął się w zwierciadle stwierdził, \e
    wygląda jako tako, ktoś zapukał.
     Proszę wejść, miss. On nie umrze z radości.
    Tak\e usłyszał słowa Sternaua. Spojrzał przed siebie i ujrzał ukochaną, tę, co była jedyną
    jego myślą wśród cię\kich lat niewoli i niedoli. Jej oblicze zabłysło, jak o\ywcze słońce,
    którego nie widział tak dawno. Zachwiał się, ale zebrał siły. Z rękoma rozwartymi pospieszył
    naprzeciw niej.
     Amy, miss Amy, co za radość!
    Ona nie widziała jego chudej postaci, jego zapadłych policzków, widziała tylko blask
    radości jego pełnych oczu. Wyciągnęła doń obie ręce.
     Alfredzie  zawołała.  Wreszcie, wreszcie znowu jesteś wolny!
    Padli sobie w objęcia i tak trwali. Nie mówili ani słowa, ale ich usta znalazły się, ich serca
    biły nawzajem. Rozkosz spotkania była ogromna. Jego ramiona oderwały się wreszcie od
    ukochanej, zbladł, zachwiał się&
     Alfredzie!  zawołała podtrzymując go.  Co ci się stało?
     Szczęście zbyt potę\ne dla mnie!  jęknął cicho.
    Padł na krzesło.
    Amy uklękła przed nim, patrzyła nań z bezgraniczną troskliwością. Teraz dopiero
    spostrzegła ogromne zniszczenie, jakiego dokonała na jego twarzy i całym ciele długa niewola,
    głód, pragnienie i cierpienia. Serce jej omal nie pękło z bólu i chciała krzyczeć, jednak
    zapanowała nad sobą i cicho ze współczuciem zapytała:
     Ty jesteś chory, mój kochany?
     Du\o przecierpiałem i byłbym te\ wkrótce poddał się moim cierpieniom, ale teraz
    wszystko ju\ minęło, wszystko będzie dobrze!
    Głaskała jego chude policzki.
     Tak, mój Alfredzie, będziesz znowu silny, taki jak tam, w Hiszpanii, kiedy byłeś naszym
    zbawcą i obrońcą. Ju\ cię od siebie nie puszczę, dopóki nie zginą wszystkie ślady twej
    męczarni. A potem&
     A potem?  zapytał.
     Potem będziemy ju\ całe \ycie nale\eć do siebie!
    On potrząsnął smutno głową:
     Zdaje mi się, nie będzie to mo\liwe.
     Dlaczego nie, mój drogi?
     Nie znasz mnie. Wiesz o mnie zbyt mało. I to, co wiesz, nie jest czystą prawdą.
    Cię\ko mu było wypowiedzieć te słowa. Ona popatrzyła nań z przera\eniem, potem rzekła:
     Czy tak cię osłabiły te wszystkie cierpienia? Twoja siła i hart ducha wrócą niedługo.
    Prawda, \e niewiele wiem o tobie, ale to mi wystarczy, gdy\ wiem, \e mnie kochasz. Reszta
    jest mało istotna.
     Mimo to musisz się o tym dowiedzieć. Wysłuchaj mnie. Nie jestem tym, kim się
    wydaję&
    Poło\yła mu rączką na usta:
     Nie teraz, Alfredzie! Wiem, i\ jesteś czysty i szlachetny, a więcej nie chcę na razie
    wiedzieć. Będziesz zdrów, opowiesz mi kochanie, co ci cią\y na sercu. A teraz dziękujmy
    Bogu, \e cię ocalił.
    Tak siedzieli przytuleni, myśląc tylko o sobie, gdy tymczasem ze statku przenoszono ró\ne
    przedmioty na angielski okręt. Wreszcie wszedł Sternau.
     Przepraszam. Troska o przyjaciela ka\e mi przeszkodzić wam w pogawędce. Przychodzę
    jako lekarz i proszę pana porucznika, by udał się ze mną na pokład. Człowiek, który całymi
    miesiącami przesiadywał na dnie okrętu, musi dbać o swoje zdrowie.
    Poszli za nim na górę.
    Teraz na powietrzu, w jasnym świetle dnia ujrzano, jaki straszny wpływ wywarła na
    Alfredzie niewola. Barwa jego skóry była szara, oczy były głęboko zapadnięte, a skóra ostro
    naciągnięta na wystających kościach policzkowych. Był bliski tak samo cielesnego rozkładu,
    jak i duchowego upadku.
    Sternau zbadał go dokładnie. Pełne trwogi oczy dziewczyny spoczywały na lekarzu
     Dziękujmy Bogu, \e się dzisiaj spotkaliśmy, poruczniku. Tydzień pózniej nie byłoby ju\
    pan między \yjącymi. Osłabienie ogromne. Zalecam du\o świe\ego powietrza, du\o ruchu i
    odpowiednie dla choroby od\ywianie.
     Jak długo zatrzyma się pani na Jamajce, miss Amy?  zapytał po jakimś czasie lekarz.
     Dopóki nie otrzymam odpowiedzi. Czy stan naszego przyjaciela jest taki, \e wymaga
    dłu\szego pobytu?
     Zalecam mu przede wszystkim spokój, ale zostać nie mo\e ani tutaj, ani w Kingston,
    gdy\ powietrze w tych okolicach jest prawie zabójcze. Parowiec zostanie tutaj do jutra, bo musi
    przeładować wszelkie zdobycze korsarzy. Mam pewną propozycję, otó\ chcę, aby pani
    popłynęła i to zaraz moim jachtem do Kingston. Gubernator, skoro pani tylko go o to poprosi,
    odpowie szybko i potem ju\ ja sam zawiozę panią do Vera Cruz. Mo\esz pani mojemu jachtowi
    całkowicie zaufać. Im wcześniej dostanie się nasz pacjent na wy\ynę Meksyku, tym szybciej
    mo\emy liczyć na jego powrót do zdrowia.
    Zgodziła się na ten projekt i powiadomiono o tym kapitana okrętu. Ten wprawdzie
    zauwa\ył, i\ dama została powierzona jego pieczy, nie mógł jednak zmusić jej do pozostania na
    jego statku.
    Zauwa\ył te\, \e Sternau brał udział w natarciu na pirata i dlatego nale\y mu się część łupu,
    ten jednak podziękował za wszystko, kazał przenieść rzeczy Amy na swój statek i odpłynął w
    stronę Kingston. Sternau towarzyszył miss Lindsay do gubernatora, który koniecznie chciał ją
    przedstawić swojej rodzinie i prosił, by gościła u nich dłu\ej, ale ona usprawiedliwiała się wagą
    wielu spraw, które ją zmuszały do natychmiastowego powrotu do Meksyku. Kiedy urzędnik
    zmiarkował, \e nic nie pomagają jego prośby, zarządził natychmiastowe wysłanie depesz. Na
    drugi dzień przed południem  Ró\a była ju\ w drodze.
    Na tym samym miejscu spotkali okręt wojenny, który ju\ niedługo miał się uporać ze swoją
    robotą i pragnął zatopić korsarza w głębi fal.
     Widocznie nikt z piratów nie umknął  rzekła Amy.
     To wa\ne pytanie!  odrzekł angielski kapitan.  Wczoraj patrzyłem przez lunetę na
    brzeg Jamajki i ujrzałem kilku mę\czyzn w marynarskich strojach niosących kogoś rannego
    czy te\ chorego. Poniewa\ ta część wybrze\a nie jest zamieszkana, zaciekawiła więc mnie
    obecność tych ludzi. Wysłałem czółno w tę stronę i dowiedziałem się od moich chłopców, \e
    widzieli wprawdzie ludzkie ślady, ale ani jednego człowieka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.