Home Anne McCaffrey Cykl Planeta DinozaurĂłw (1) Planeta DinozaurĂłw Forester Cecil Scott PowieĹci Hornblowerowskie 06 (cykl) SzczÄĹliwy PowrĂłt Cykl Pan Samochodzik (37) Wilhelm Gustloff Sebastian Miernicki garth_nix_ _cykl_stare_krĂłlestwo_03_ _abhorsen Morey Trish Mć śź z Toskani Gordon R. Dickson Smok i Jerzy 4 Smok na wojnie McMaster Bujold, Lois MV5, Barrayar 1.Piekara_Jacek_ _Sluga_Bozy 0032. Monroe Lucy Grecki magnat Orr Leonard Tajemnice niesmiertelnych |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] wszystkich. Albowiem ten język nie ma końca. A to dlaczego. Nazwa morza brzmi inien - zgoda. Ale to, co nazywamy Morzem Najgłębszym, ma również swoje własne imię w Dawnej Mowie. Jako że żadna rzecz nie może mieć dwu prawdziwych imion, inien może znaczyć tylko całe morze z wyjątkiem Morza Najgłębszego". I oczywiście nie znaczy to nawet tyle, jest bowiem bez liku mórz i zatok, i cieśnin, które noszą swoje własne imiona. Toteż gdyby jakiś mag-Mistrz Morski był na tyle szalony, aby usiłował wzburzyć lub uciszyć czarami cały ocean, jego zaklęcie musi zawierać nie tylko ów wyraz inien, ale imię każdego obszaru, każdego skrawka, każdej odrobiny morza na przestrzeni całego Archipelagu i całych Zewnętrznych Rubieży, i jeszcze dalej, aż do miejsca, w którym imiona mają swój kres. W ten sposób to, co daje nam moc czynienia czarów, ustanawia zarazem granice tej mocy. Mag może panować tylko nad tym, co jest w jego pobliżu, co potrafi nazwać dokładnie i całkowicie. I tak jest dobrze. Gdyby tak nie było, nikczemność kogoś potężnego albo szaleństwo mędrca już dawno temu mogłyby usiłować zmienić to, czego zmienić się nie da, i Równowaga zostałaby zachwiana. Wytrącone z równowagi morze zalałoby wyspy, na których w ciągłym zagrożeniu mieszkamy, i w wiecznej ciszy zaginęłyby głosy i wszystkie imiona. Ged rozmyślał długo nad tymi słowami i zapadły one głęboko w jego świadomość. Mimo to powaga zadania nie była w stanie w ciągli długiego roku w Wieży uczynić pracy mniej ciężką i oschłą; pod koniec zaś owego roku Kurremkarmerruk powiedział mu: - Zrobiłeś dobry początek. - Ale nic poza tym. Czarnoksiężnicy mówią prawdę i prawdą było, że cała biegłość w dziedzinie Imion, którą Ged z takim mozołem zdobywał w ciągu roku, była tylko początkiem tego, czego będzie musiał uczyć się dalej przez całe życie. Został zwolniony z Wieży Osobnej wcześniej niż ci, którzy przybyli wraz z nim, uczył się bowiem szybciej od nich; ale była to jedyna pochwała, jaką otrzymał. Szedł przez wyspę na południe, sam wśród wczesnej zimy, pustymi drogami omijającymi miasta. Gdy zapadła noc, zaczęło padać. Nie wypowiedział zaklęcia, które by odpędziło od niego deszcz, pogoda na Roke była bowiem w rękach Mistrza Wiatrów i nie wolno się było do niej wtrącać. Schronił się pod wielkim drzewem pendiku i leżąc tam, zawinięty w płaszcz, myślał o swoim dawnym mistrzu Ogionie, który zapewne wciąż jeszcze odbywał swe jesienne wędrówki po szczytach Gontu, nocując na dworze i mając bezlistne gałęzie za dach, a padający deszcz za ściany domu. To sprawiło, że Ged się uśmiechnął, zdał sobie bowiem sprawę, że myśl o Ogionie jest dla niego zawsze otuchą. Zasnął ze spokojnym sercem, w zimnej ciemności pełnej szeptu wody. O świcie budząc się podniósł głowę; deszcz ustal; Ged ujrzał schowane w fałdach płaszcza skulone, śpiące zwierzątko, które wpełzło tam w poszukiwaniu ciepła. Zdumiał się na jego widok, gdyż było to rzadkie i osobliwe zwierzę otak. Stworzenia te spotyka się jedynie na czterech południowych wyspach Archipelagu; na Roke, Ensmer, Pody i Wathort. Są małe i gładkie, z szerokimi pyszczkami, z futrem ciemnobrązowym lub cętkowanym i wielkimi jasnymi oczami. Ich zęby są ostre, a usposobienie dzikie, toteż otaków nie oswaja się i nie pieści. Niezdolne są wołać, krzyczeć ani wydawać z siebie głosu. Ged pogłaskał zwierzątko, a ono obudziło się i ziewnęło, ukazując brązowy języczek i białe zęby, ale nie zdradzając przestrachu. - Otak - powiedział Ged, a potem, mając w pamięci tysiąc imion zwierzęcych, których uczył się w Wieży, nazwał ptaka jego prawdziwym imieniem w Dawnej Mowie: Hoeg! Chcesz pójść ze mną? Otak usadowił się na jego rozwartej dłoni i zaczął myć swoje futerko. Ged umieścił go na ramieniu w fałdach kaptura i otak odbywał tam podróż. Niekiedy w ciągu dnia zeskakiwał i umykał do lasu, ale zawsze powracał do Geda, raz nawet ze złapaną leśną myszą. Ged zaśmiał się i kazał mu zjeść mysz, sam bowiem pościł: tej nocy wypadało Zwięto Powrotu Słońca. Nareszcie minął w wilgotnym zmierzchu Pagórek Roke i ujrzał jasne błędne ogniki, igrające w deszczu nad dachami Wielkiego Domu; wszedł w jego progi i został przywitany przez swoich Mistrzów i kolegów w oświetlonej ogniem sali. Dla Geda, który nie miał domu, dokąd mógłby kiedykolwiek wrócić, było to właśnie jak powrót do domu. Rad był, że widzi tak wiele znajomych twarzy, a najbardziej rad, że widzi [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||